"Początek zła"
Gdybym wiedziała to, co wiem dziś
nigdy nie pozwoliłabym mu zmiękczyć mego serca.
1.09.1993r.
Kolejny rok, kolejne zagrożenie. Jeszcze niedawno tak bardzo przejmowałam się honorem mego rodu, lecz dziś, gdy nawet ojciec jest zły, nie potrafię odnaleźć w sobie tej motywacji. Zapomniałam o lojalności wobec rodu, przynajmniej tak twierdzi tata i wuj Lucjusz. Czy tak naprawdę było? Czy i tym razem zniszczę wszystko swoim oddaniem wobec przyjaciół? Wiem że wszystkich zawiodłam, zraniłam i skrzywdziłam, lecz to oni pierwsi zostawili mnie samą. Jak to łatwo im mówić, że powinnam być taka a nie inna. Stawiają przede mną ogromne oczekiwania by następnie nie wyciągnąć mi nawet pomocnej dłoni. Hipokryci i egoiści. Tak długo starała się być arystokratką, jednak w te wakacje postanowiła zmienić swoje podejście. Ojciec jest w Azkabanie a jeśli nie Draco, to kto inny zainteresuje się moją osobą. Dlaczego tak łatwo dawałam sobą manipulować? Wiadomo, że wychowanie ma swój wpływ, ale dlaczego pozawalałam traktować siebie jak oprawcę, skoro to ja byłam poszkodowana? Wakacje w Tajlandii, wśród tak prostych ludzi uświadomiły mi, że czasem warto postawić na własne szczęście. Harry i Ron siedzieli obok dyskutując o Syriuszu Blacku i profesorze Lupinie. Udawałam że ich słucham. Podróż niesamowicie mi się ciągnęła. Za oknem pogoda była koszmarna, pierwszy raz od dwóch lat w podróży do hogwartu nie towarzyszyło im słońce, razem z nimi żegnając ostatnie chwile wolności. Nagle pociąg zaczął gwałtownie zwalniać i do pociągu "weszli" dementorzy szukając Blacka. Coś dziwnego stało się z Harrym. Oczywiście nas wszystkich ogarnęła rozpacz, jak to zwykle w towarzystwie strażników więziennych, jednak on padł na ziemię jak nieżywy. W tym samym czasie, cały czas śpiący profesor Lupin wstał i za pomocą nieznanego mi zaklęcia przependził dementora. To było strasznie dziwne. Harry po przebudzeniu mówił że ktoś krzyczał... coś mi się wydaje że ten rok również nie będzie normalny.
2.09.1993r. 4.30
Dementorzy zostaną wokoło hogwartu przez cały rok szkolny, by chronić uczniów przed Syriuszem Blackiem. Tak naprawdę to chronić Harrego, ale nikt nie chce tego przyznać na głos, zresztą Harry i tak wie. Pan Weasley mu powiedział. To troszkę przerażające, po wydarzeniach z pociągu. Na domiar złego, Nevill wyglądał się Draco o ataku i ten teraz stroi sobie żarty. Czasem naprawdę zachowuję się bardzo dziecinnie, i może się kiedyś zmieni, jednak na dzień dzisiejszy nie potrafię wyobrazić go sobie jako mojego męża. Po wydarzeniach w pociągu zaczynam odczuwać wyrzuty sumienia za pochopne ocenienie ojca. Jeżeli on od dwunastu lat dzień i noc przebywa z tymi kreaturami, to jego "humorki" są usprawiedliwione. Dziś zaczynają się lekcje, i prawdopodobnie, utarczki z Draco.
10.09.1993r.
Co ta kobieta sobie wyobraża? Jak śmiała powiedzieć o mnie coś takiego? Wróżbiarstwo to największy idiotyzm a ta stara baba nie ma nawet odrobiny talentu. Postanowiłam nie uczęszczać na jej zajęcia i nie marnować cennego czasu na tak nieistotną dziedzinę "nauki". Wariatka w okularach...
3.10.1993r.
Draco zachowuje się coraz dziecinniej. Widzę niezrozumienie w jego oczach gdy odpowiadam na jego zaczepki. Dostałam już list od wuja Lucjusza z naganą, na który odpisałam tylko jedno zdanie. "Dopóki Draco nie zacznie szanować mnie jak na arystokratę przystało, dopóty ja nie będę szanować jego." Nie odpowiedział. Postanowiłam nie iść na bal bożonarodzeniowy do Malfoy'ów, o czym poinformowałam moich opiekunów. Mam wrażenie że nikt nie rozumie mojego buntu. Czy naprawdę muszę robić z siebie pośmiewisko przed ślizgonami by być godną rodu? Nawet jeśli, w co wątpię to już mnie to nie obchodzi. Lekcje z prof. Lupinem są fantastyczne, mimo niepozornego wyglądu jest świetnym nauczycielem. Jednak podejrzewam że jest również wilkołakiem. Po lekcji z prof. Snapem dokładniej przyjrzałam się kalendarzowi księżycowemu, a podczas pisania wypracowania skupiłam się na objawach zewnętrznych likantropi. Jednak wierzę w osąd Dumbledora i to, że nie naraziłby celowo uczniów na niebezpieczeństwo.
10.10.1993r.
Dzisiaj na lekcji OPCM przerabialiśmy zaklęcie Riddikulus a potem obezwładnialiśmy bogina. Jednak ja nie miałam szansy się z nim zmierzyć z powodu braku czasu. Jednak dziwne było zachowanie profesora Lupina, gdy to Harry stanął przed boginem. Usunął go a stwór przybrał postać, która całkowicie potwierdziła moje podejrzenia co do jego tożsamości.
30.10.1993r.
Wieczorem idąc do wieży Gryfindoru, napotkaliśmy pewien problem. Gruba dama zniknęła. Okazało się że do środka próbował dostać się Syriusz Black. Jak on wszedł do szkoły niezauważony? Czy naprawdę chce zabić Harrego. Faktycznie był wiernym sługą Czarnego Pana, ale wujek Lucjusz również, a nie próbuje zabić złotego chłopca. Jednak wiem że po moim ostatnim zachowaniem od Malfoy'ów niczego się nie dowiem. Muszę sama pokombinować... tylko obawiam się że tym razem zrobią coś gorszego niż morderstwo niewinnego zwierzaka.
3.11.1993r.
Mecz Gryfindor - Slytherin. Draco wzraz z kolegami przebrali się za Dementorów by przestraszyć Harrego. Gdy ten się zorientował, wleciał zbyt wysoko i naprawdę spotkał te podłe stworzenia. Spadł. Dziecinne żarty. Dzięki Bogu Dumbledor zareagował na czas i uratował Harrego. On musi coś zrobić z tym swoim lękiem na Dementorów bo jeszcze jeden mecz i może zdarzyć się tragedia.
20.12.1993r.
Odmówiłam obecności na bożonarodzeniowym balu u Malfoy'ów. Powiedziałam wujowi Lucjuszowi że skoro Draco nie potrafi zachowywać się jak na arystokratę przystało i szanować kobiety, to ja nie zamierzam spędzać z nim czasu. Oznajmiłam też że mało interesują mnie jego oświadczyny, bo skoro to ma być argument do szantażowania mnie to się nie zgadzam. Pamiętam że marudził on coś o buncie nastoletnim i wyzwolonych kobietach, lecz nie skupiłam się na jego słowach. Święta spędziliśmy w małym gronie, jednak szczęśliwi i swobodni. Nie wiem dlaczego ale wydaje mi się że Grangerom podoba się moja postawa. Wiem że zawsze byli przeciwni wychowywaniu mnie na arystokratkę, ale nie mieli nic do powiedzenia. Jednak to ja się postawiłam, to ja zaprotestowałam. Mam nadzieję że nam wszystkim wyjdzie to na dobre.
4.01,1994r.
Harry dostał niepodpisaną przez nikogo błyskawicę na święta (poprzednia uległa zniszczeniu na meczu) i jest zdziwiony że McGonagal mu ją zarekwirowała. A co jeśli przysłał mu ją ktoś, kogo celem jest pozbycie się chłopaka? Czy on nigdy nie myśli logicznie? I jeszcze Ron wspiera go w jego toku myślenia. Potter zdradził nam że niedługo zaczyna z Lupinem prywatne lekcje, których celem będzie nauka obrony przeciw dementorom. Uważam to za doskonały pomysł.
10.05.1994r.
Wiem że dawno nie pisałam, ale wyjątkowo w tym roku mało się dzieje. Żadnych przygód, żadnych niebezpieczeństw. Tylko Draco znów robi z siebie gwiazdę. Mimo że Hagrid ostrzegał nas przed Hipogrfami, ten nie okazał mu należytego szacunku i został podrapany. Coś mi się wydaje że nie skończy się to dobrze.
12.03.1994r.
Wczoraj wszystko wydarzyło się tak szybko. Miała odbyć się Egzekucja Hardodzioba, Syriusz Black ukazał nam kim jest Parszywek a Lupin zapomniał o wzięciu eliksiru i zamienił się w wilkołaka. Parszywek uciekł a Black i Harry mało co nie zostali wyssani przez Dementorów. Jednak użyliśmy mego sekretu, użyliśmy go i zmieniliśmy bieg wydarzeń. Jednak i tak nic mnie nie powstrzymało przd złamaniem Draco nosa za obrażanie mnie. Nie napiszę tu więcej z obawy przed wydaniem tajemnicy, Niech to pozostanie w naszych umysłach... wiedzcie tylko że żadna krew nie została przelana tej nocy, jednak Parszywka nie udało się złapać.
24.06.1994r.
Dziś wracam do domu. Wiem że nie uda mi się całych wakacji unikać wuja Lucjusza. Ojciec jest wściekły, jestem tego pewna, jednak kontrole aurorskie nie pozwalają w listach mu mnie zganić. Nie wiem jak potoczą się wydarzenia tego lata, jednego mogę być pewna, nikt nie zmusi mnie do posłuszeństwa.
Witajcie. Skończyły mi się prawie matury i wróciła wena. Obiecałam sobie że dokończe to opowiadanie. Mam już kolejne rozdziały wię się nie obawiajcie. Mam nadzieję że ktoś napisze mi co myśli o tym rozdziale (przedostatni przejściowy, jeszcze tylko rozdział z 4 części i zaczynamy akcję właściwą) ponieważ często brak waszych słów powoduję przygaśnięcie mego zapału. Zapraszam już w Piątek na kolejny rozdział.
2.09.1993r. 4.30
Dementorzy zostaną wokoło hogwartu przez cały rok szkolny, by chronić uczniów przed Syriuszem Blackiem. Tak naprawdę to chronić Harrego, ale nikt nie chce tego przyznać na głos, zresztą Harry i tak wie. Pan Weasley mu powiedział. To troszkę przerażające, po wydarzeniach z pociągu. Na domiar złego, Nevill wyglądał się Draco o ataku i ten teraz stroi sobie żarty. Czasem naprawdę zachowuję się bardzo dziecinnie, i może się kiedyś zmieni, jednak na dzień dzisiejszy nie potrafię wyobrazić go sobie jako mojego męża. Po wydarzeniach w pociągu zaczynam odczuwać wyrzuty sumienia za pochopne ocenienie ojca. Jeżeli on od dwunastu lat dzień i noc przebywa z tymi kreaturami, to jego "humorki" są usprawiedliwione. Dziś zaczynają się lekcje, i prawdopodobnie, utarczki z Draco.
10.09.1993r.
Co ta kobieta sobie wyobraża? Jak śmiała powiedzieć o mnie coś takiego? Wróżbiarstwo to największy idiotyzm a ta stara baba nie ma nawet odrobiny talentu. Postanowiłam nie uczęszczać na jej zajęcia i nie marnować cennego czasu na tak nieistotną dziedzinę "nauki". Wariatka w okularach...
3.10.1993r.
Draco zachowuje się coraz dziecinniej. Widzę niezrozumienie w jego oczach gdy odpowiadam na jego zaczepki. Dostałam już list od wuja Lucjusza z naganą, na który odpisałam tylko jedno zdanie. "Dopóki Draco nie zacznie szanować mnie jak na arystokratę przystało, dopóty ja nie będę szanować jego." Nie odpowiedział. Postanowiłam nie iść na bal bożonarodzeniowy do Malfoy'ów, o czym poinformowałam moich opiekunów. Mam wrażenie że nikt nie rozumie mojego buntu. Czy naprawdę muszę robić z siebie pośmiewisko przed ślizgonami by być godną rodu? Nawet jeśli, w co wątpię to już mnie to nie obchodzi. Lekcje z prof. Lupinem są fantastyczne, mimo niepozornego wyglądu jest świetnym nauczycielem. Jednak podejrzewam że jest również wilkołakiem. Po lekcji z prof. Snapem dokładniej przyjrzałam się kalendarzowi księżycowemu, a podczas pisania wypracowania skupiłam się na objawach zewnętrznych likantropi. Jednak wierzę w osąd Dumbledora i to, że nie naraziłby celowo uczniów na niebezpieczeństwo.
10.10.1993r.
Dzisiaj na lekcji OPCM przerabialiśmy zaklęcie Riddikulus a potem obezwładnialiśmy bogina. Jednak ja nie miałam szansy się z nim zmierzyć z powodu braku czasu. Jednak dziwne było zachowanie profesora Lupina, gdy to Harry stanął przed boginem. Usunął go a stwór przybrał postać, która całkowicie potwierdziła moje podejrzenia co do jego tożsamości.
30.10.1993r.
Wieczorem idąc do wieży Gryfindoru, napotkaliśmy pewien problem. Gruba dama zniknęła. Okazało się że do środka próbował dostać się Syriusz Black. Jak on wszedł do szkoły niezauważony? Czy naprawdę chce zabić Harrego. Faktycznie był wiernym sługą Czarnego Pana, ale wujek Lucjusz również, a nie próbuje zabić złotego chłopca. Jednak wiem że po moim ostatnim zachowaniem od Malfoy'ów niczego się nie dowiem. Muszę sama pokombinować... tylko obawiam się że tym razem zrobią coś gorszego niż morderstwo niewinnego zwierzaka.
3.11.1993r.
Mecz Gryfindor - Slytherin. Draco wzraz z kolegami przebrali się za Dementorów by przestraszyć Harrego. Gdy ten się zorientował, wleciał zbyt wysoko i naprawdę spotkał te podłe stworzenia. Spadł. Dziecinne żarty. Dzięki Bogu Dumbledor zareagował na czas i uratował Harrego. On musi coś zrobić z tym swoim lękiem na Dementorów bo jeszcze jeden mecz i może zdarzyć się tragedia.
20.12.1993r.
Odmówiłam obecności na bożonarodzeniowym balu u Malfoy'ów. Powiedziałam wujowi Lucjuszowi że skoro Draco nie potrafi zachowywać się jak na arystokratę przystało i szanować kobiety, to ja nie zamierzam spędzać z nim czasu. Oznajmiłam też że mało interesują mnie jego oświadczyny, bo skoro to ma być argument do szantażowania mnie to się nie zgadzam. Pamiętam że marudził on coś o buncie nastoletnim i wyzwolonych kobietach, lecz nie skupiłam się na jego słowach. Święta spędziliśmy w małym gronie, jednak szczęśliwi i swobodni. Nie wiem dlaczego ale wydaje mi się że Grangerom podoba się moja postawa. Wiem że zawsze byli przeciwni wychowywaniu mnie na arystokratkę, ale nie mieli nic do powiedzenia. Jednak to ja się postawiłam, to ja zaprotestowałam. Mam nadzieję że nam wszystkim wyjdzie to na dobre.
4.01,1994r.
Harry dostał niepodpisaną przez nikogo błyskawicę na święta (poprzednia uległa zniszczeniu na meczu) i jest zdziwiony że McGonagal mu ją zarekwirowała. A co jeśli przysłał mu ją ktoś, kogo celem jest pozbycie się chłopaka? Czy on nigdy nie myśli logicznie? I jeszcze Ron wspiera go w jego toku myślenia. Potter zdradził nam że niedługo zaczyna z Lupinem prywatne lekcje, których celem będzie nauka obrony przeciw dementorom. Uważam to za doskonały pomysł.
10.05.1994r.
Wiem że dawno nie pisałam, ale wyjątkowo w tym roku mało się dzieje. Żadnych przygód, żadnych niebezpieczeństw. Tylko Draco znów robi z siebie gwiazdę. Mimo że Hagrid ostrzegał nas przed Hipogrfami, ten nie okazał mu należytego szacunku i został podrapany. Coś mi się wydaje że nie skończy się to dobrze.
12.03.1994r.
Wczoraj wszystko wydarzyło się tak szybko. Miała odbyć się Egzekucja Hardodzioba, Syriusz Black ukazał nam kim jest Parszywek a Lupin zapomniał o wzięciu eliksiru i zamienił się w wilkołaka. Parszywek uciekł a Black i Harry mało co nie zostali wyssani przez Dementorów. Jednak użyliśmy mego sekretu, użyliśmy go i zmieniliśmy bieg wydarzeń. Jednak i tak nic mnie nie powstrzymało przd złamaniem Draco nosa za obrażanie mnie. Nie napiszę tu więcej z obawy przed wydaniem tajemnicy, Niech to pozostanie w naszych umysłach... wiedzcie tylko że żadna krew nie została przelana tej nocy, jednak Parszywka nie udało się złapać.
24.06.1994r.
Dziś wracam do domu. Wiem że nie uda mi się całych wakacji unikać wuja Lucjusza. Ojciec jest wściekły, jestem tego pewna, jednak kontrole aurorskie nie pozwalają w listach mu mnie zganić. Nie wiem jak potoczą się wydarzenia tego lata, jednego mogę być pewna, nikt nie zmusi mnie do posłuszeństwa.
***
Witajcie. Skończyły mi się prawie matury i wróciła wena. Obiecałam sobie że dokończe to opowiadanie. Mam już kolejne rozdziały wię się nie obawiajcie. Mam nadzieję że ktoś napisze mi co myśli o tym rozdziale (przedostatni przejściowy, jeszcze tylko rozdział z 4 części i zaczynamy akcję właściwą) ponieważ często brak waszych słów powoduję przygaśnięcie mego zapału. Zapraszam już w Piątek na kolejny rozdział.