sobota, 30 stycznia 2016

Rozdział 3

Czy ty kiedykolwiek próbowałeś mnie zrozumieć?

Straszne jest to uczucie
Kiedy uświadamiasz sobie
Że osoba, którą myślałaś że kochasz
Nigdy nie chciała Cię zrozumieć

Kiedy weszłam do domu, zobaczyłam smutek w oczach dzieci. Kiedy mnie zobaczyły odetchnęły z ulgą. Spojrzałam na Rona - emanował od niego gniew. Jego twarz pokryła się purpurą, co wyeksponowało rude włosy i niezliczoną ilość piegów. Rozumiem, że się martwił, ale czy zawsze musi tak gwałtownie reagować? Czasem zastanawiam się, czy gdyby coś mi się stało, mój małżonek byłby zmartwiony czy wkurzony tym, że dzieje się coś, czego on nie planował. Ronald nigdy nie przejawiał cech dyktatorskich, ale odkąd wzięliśmy ślub bardzo się zmienił. Na początku myślałam, że jest po prostu zazdrosny i to z tego powodu kontroluje mnie i wszystko co robię. Ale po latach małżeństwa nie obawiał się zdrady z mojej strony, ponieważ uważał, że czterdziestoletnia żona nie spodoba się żadnemu mężczyźnie. Nie jestem brzydką kobietą, dbam o siebie i wyglądam jak trzydziestoletnia dziewczyna.
W oczach mojego męża widziałam iskierki świadczące o zbliżającej się kłótni. Nie chodziło o zdradę, ale oto, że nie przestrzegam zasad panujących w jego domu i nie poinformowałam go o mojej nieobecności. Przeszłam obok niego z uśmiechem i gestem głowy wskazałam sypialnię. Nie chciałam kłócić się przy dzieciach. Widzę jak powoli idzie za mną i zamyka drzwi od sypialni na klucz. Dla pewności rzucam zaklęcie wyciszające i cicho wzdycham.
- Byłam u rodziców. U notariusza dowiedziałam się wielu szokujących informacji i nie miałam siły wracać. Proszę, nie gniewaj się. Miałam ciężką noc i ostatnią rzeczą jaką teraz potrzebuje jest kłótnia z tobą. Ten list ci wszystko wyjaśni - powiedziałam, wręczając mu kopię listu od rodziców. Wiedziałam, że go podrze kiedy przeczyta treść, dlatego nie dałam mu oryginału. Ci ludzie wychowywali mnie przez wiele lat, chciałam mieć po nich chociaż ten list. - Przeczytaj go i wtedy spokojnie porozmawiamy.
Zdziwiłam się, gdy bez słowa wziął pergamin i zaczął czytać. Z każdym przeczytanym zdaniem, robił się coraz bardziej czerwony. Wiedziałam, że list zrobił na nim wielkie wrażenie. Kiedy skończył, spojrzał na mnie, a potem na pergamin i bez słowa zaczął go drzeć na maleńkie kawałki. Jego milczenie było gorsze od krzyków, bo nie wiedziałam co się za tym kryje. Zacisnęła pięści, aby powstrzymać się wybuchu złości, bo to zachowanie zupełnie nie pasowało do Ronalda Weasleya, którego znałam od lat. Po chwili usłyszałam szept wydobywający się z jego gardła:
- Nikt nie może się o tym dowiedzieć, to by była hańba. Jesteś Hermioną (Granger) Weasley, przyjaciółką Harry’ego Pottera, która przyczyniła się do upadku Voldemorta i Śmierciożerców. Gdyby dowiedzieli się, że twoim ojcem jest Dołohow… Nie, nikt nie może się o tym dowiedzieć.
Stałam tam zaskoczona słowami mojego męża. Nawet nie pomyślał o tym, że cała ta sytuacja jest dla mnie ogromnym szokiem. Zamiast skupić się na tym, że po czterdziestu latach dowiedziałam się, że moi rodzice mnie adoptowali i że ukrywali to, bo uważali że tak trzeba, mojego męża interesowało to „co ludzie powiedzą, gdy się o tym dowiedzą”. W jednym miał rację: ciężko byłoby wyjaśnić, że nie mam mugolskiego pochodzenia tylko jestem czarownicą czystej krwi. Niechlubna opinia o ojcu Śmierciożercy nie podniosłaby moich notowań w oczach innych. Przecież byłam jedną z tych, którzy pomagali w pozbyciu się Voldemorta i jego sług. Cały czas zastanawiam się, dlaczego Ron mi nie współczuł, tylko wyżywał się na mnie? Usiadłam na łóżku i przyglądałam mu się w milczeniu, czekając na kolejne błyskotliwe pomysły mojego męża.
- Majątek może nam się przydać, pod warunkiem, że razem z tym… notariuszem przepiszecie tak, jakby był to spadek po Jane i Hugo. Wreszcie będziemy godnie żyć, tak jak przystało bohaterom.
No tak pieniądze - największa słabość mojego małżonka. Czy dla niego liczą się tylko materialne zyski? Jak mogłam wyjść za takiego płytkiego człowieka? Nie potrafiłam zrozumieć toku jego rozumowania. W mojej głowie było tylko jedno pytanie, które od dłuższego czasu chciało wydostać się na zewnątrz.
- Czy ty kiedykolwiek próbowałeś mnie zrozumieć? Naprawdę nie rozumiesz jak ja przeżywam tą sytuację? Jak jest mi ciężko?
Nic nie powiedział. Milczał i patrzył mi prosto w oczy. A więc to prawda. Przez tyle lat oszukiwałam się, mając nadzieję, że jakaś jego cząstka naprawdę mnie kocha.
- Wyjdź. Idź do rodzeństwa, czy kogo tam chcesz. Możesz nawet iść do tej zdziry, z którą mnie zdradzasz. Nie chcę cię widzieć. Nie wiem co będzie z nami. Muszę to przemyśleć.
Nie protestował, nawet nie próbował się tłumaczyć. Wyszedł nie robiąc problemów, pozostawiając mnie płaczącą pod ścianą. Spędziłam tam całą noc.

***

Pędziłam Pokątną do małej kancelarii mieszczącej się nad sklepem ze sprzętem do Quidditcha. Edward Billows może nie prezentował się spektakularnie, ale był najlepszym adwokatem. Od trzech dni nie kontaktowałam się z Ronem, a dziś rano wysłałam dzieci z powrotem do Hogwartu. Weszłam na wąskie, drewniane schodki i zapukałam w mahoniowe drzwi. Po chwili drzwi otworzył mi uśmiechnięty mężczyzna o brązowych włosach.
- Pani Weasley, jeśli się nie mylę?
- Mam nadzieję, że już niedługo.
Zobaczyłam iskierki rozbawienia w jego oczach, po czym poprowadził mnie do pomieszczenia, w którym mieścił się jego gabinet. Rozejrzałam się po pokoju. Był zwyczajny: proste biurko, dwa krzesła i kominek. Najwidoczniej ten człowiek nie lubił przepychu. Usiadłam naprzeciw adwokata i rozpięłam płaszcz.
- Czego sobie pani życzy? Kawy czy herbaty? Mogę przygotować, ale od razu mówię, że nie robię tak świetnej jak moja asystentka, która niestety jest chora.
- Dziękuję, chętnie napiję się herbaty, jeśli to nie problem.
Billows skinął głową i wyszedł pozostawiając mnie samą. Nie mam żadnych wątpliwości, że to co robię jest słuszne. Po tylu latach okłamywania samej siebie, postanowiłam zawalczyć o odrobinę szczęścia. Czy będzie łatwo? Oczywiście, że nie. Ron nie odpuści, ale istnieje szansa, że ceny adwokatów w Londynie go wykończą i pozwoli mi odejść. Oby tak było.
Nagle na stole przede mną pojawił się wielki biały szklany kubek pełen parującej herbaty. Światło odbijało się od niego pod takim kątem, że zamiast bieli, widać było na nim odrobinę błękitu i czerwieni. Rozbawił mnie duży napis „mój DUŻY KUBEK”. Podniosłam kubek i upiłam odrobinę napoju, po czym zaczęłam mówić:
- Niedawno dowiedziałam się, że posiadam ogromny spadek. Nie chcę go oddawać mojemu mężowi, bo mu się nie należy. To samo tyczy się spadku po mojej rodzinie adopcyjnej. Może sobie zatrzymać nasz wspólny majątek. Ja chcę tylko zadbać o dobro moich dzieci.
Czy tak wygląda koniec małżeństwa? Parę spraw, o które chcemy walczyć, a reszta jest nam całkowicie obojętna? Zauważyłam zdziwienie w jego oczach zanim przemówił:
- Świat czarodziejów różni się od świata mugolskiego. Tutaj spadek jest własnością spadkobiercy, a nie jego małżonka lub wspólną. Jeśli nie chcesz pani nic z waszego wspólnego majątku, sprawa jest jeszcze bardziej prostsza, proszę jednak przejrzeć wszelkie pamiątki i je spisać. Jeśli chodzi o dzieci, tu nie widzę problemu, bo przecież jest pani ich matką. Przygotuję pozew i wyślę go pani sową do podpisania. Termin następnego spotkania ustalę, kiedy dostanę odpowiedź od pani męża. Czy ma pani jeszcze jakieś pytania?
Zaprzeczyłam ruchem głowy i wstałam kierując się do wyjścia. Na odchodne usłyszałam: „Proszę się nie martwić, zajmę się wszystkim, aby mogła pani w spokoju opłakać stratę swoich rodziców”.
Na zewnątrz wiał silny wiatr i padał deszcz. Pogoda odzwierciedlała stan mojego wewnętrznego ducha. Już niedługo rozpocznę nowe życie.


-*-*-*-

Wybaczcie że rozdział taki krótki, a końcówka taka średnia (może kiedyś usiądę jeszcze raz do niej by poprawić :) ) Ale moje nerki są nadal chore, i uchwyciłam troszkę czasu gdzie jestem zdrowa. Następny rozdział za tydzień, maksymalnie za dwa. Wracam do szkoły miśki i czasu będę mieć mniej. Bety nadal nie mam, ale postanowiłam popracować nad jednym błędem, który tak często popełniam i zaczęłam pisać w pierwszej osobie. Jak wam się to podoba? Piszcie komentarze, polecajcie bloga i wg... wiecie, motywujcie mnie, ponieważ póki wy jesteście mogę pisać. 
Jak podoba wam się nowy szablon? Mnie ogromnie. Już niedługo pojawi się Draco :) Matko, jak ja na to czekam. Miłego czytania miśki, Pa.

poniedziałek, 25 stycznia 2016

Problemy Techniczne

Kochani,
  Wybaczcie mi, ale rozdział jest nienapisany. Jestem chora i nie mam siły pisać ani myśleć. Proszę o zrozumienie i wybaczenie.

Varii

sobota, 23 stycznia 2016

LIEBSTER AWARD

Zostałam nominowana do nagrody

LIEBSTER AWARD

Ale postanowiła zrobić to inaczej niż wszyscy.

Nagrałam dla was film, który znajduje się



Czym jest "Liebster Award"?

"Nominacja do Liebster Award jest otrzymywane od innego bloggera w ramach uznania za dobrze wykonaną robotę. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej ilości obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na jedenaście pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz jedenaście osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im jedenaście pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował"


LIEBSTER AWARD
Nominację otrzymałam od Let Others
http://letothers.blogspot.com/ Bardzo ci dziękuję :*


1.  Co skłoniło Cię do rozpoczęcia przygody z pisaniem?
Jest to pytanie, na które bardzo lubię odpowiadać. Myślę że odpowiedzi jest kilka i to one tworzą całokształt. Mój tata napisał parę opowiadań, i jeszcze więcej pisał do szuflady, jednak mając siedemnaście lat opublikował fragment swojej twórczości. Musicie wiedzieć że to co pisał tata było niesamowite (może kiedyś, gdzieś wstawie wam jakieś jego opowiadanie) i sam Lem napisał o nim „nareszcie Polska ma kolejną gwiazdę fantastyki”. Jednak mój tata nie osiągnął nic w sferze literackiej, mimo wszystko jego talent i osoba natchnęły mnie do rozpoczęcia pisania. Zaczęło się od wierszy, które nadal czasem skrobie gdy mam dobrą passe. Przez dłuższy czas miałam zastój, wiecie nie było pomysłów ani czasu, popadłam w letarg. Umilałam sobie wtedy czas czytaniem FF innych twórców, książek i opowiadań twórczych a w mojej głowie siedział złośliwy chochlik szepczący „ty tak nie potrafisz, więc nawet nie masz co próbować”. Nie próbowałam, mimo to raz coś zaczęłam pisać, jednak szybko porzuciłam tego bloga i nieszczęśliwych czytelników. Jakiś rok temu zaczęłam oglądać pewien serial („Słowo na L”), który zainspirował mnie do napisania „Ghotica”(taki drama, niestety zamierzam go kiedyś wydać w wersji książkowej, dlatego nie upublicznię go wam ;( ) co znów na chwilę dało mi zapłon do pisania, niestety szybko zgasł. Ostatnio jednak zaczytywałam się FF typu Dramione i wpadłam na youtube na ten filmik, który zainspirował mnie do napisania imaginacji. Drugim powodem, dlaczego zaczęłam pisać jest moja miłość do książek. Tata od dziecka czytał mi wiele książek, a pierwszą książkę jaką sama przeczytałam był Harry Potter (od ojca dostałam całą kolekcję). Na dziś dzień nie jestem w stanie określić ile książek przeczytałam, ale myślę że wiele, wiele ponad tysiąc. Czytając tak wiele obudziłam w sobie pragnienie by również i moje pomysły zyskały tak oddanych czytelników.

2. Draco czy Hermiona? - uzasadnij.
    Jest to niezmiernie trudna decyzja, gdyż Draco jest moim kochankiem a Hermiona to ja. Od czasów szkolnych utożsamiałam się z Hermioną, gdyż tak jak ona, bardzo dobrze się uczyłam, zaczytywałam się w książkach, kochałam bibliotekę i miałam bardzo bało znajomych. Osoba Hermiony dodawała mi wiele razy siły i pomagała przejść ten trudny okres odrzucenia, problemów miłosnych (a raczej braku zainteresowania kogokolwiek) a nawet bycia gorszą od innych (tak, jako „inna” w szkole zawsze byłam traktowana jako gorsza). Decyzja dlatego padła na tą brązowowłosą gryfonkę, gdyż to ona była moim wsparciem w czasie, kiedy nie miałam nikogo innego.

3. Gdzie się kształcisz, a może zakończyłaś naukę i pracujesz?
    To pytanie pewnie nurtuje wielu z was J. Mam osiemnaście lat i uczęszczam do Technikum Weterynarii w mojej miejscowości. Kocham zwierzęta i bardzo chcę im pomagać, co czasem wiąże się z bardzo trudnymi zabiegami, lecz mimo to nadal dążę do zostania weterynarzem.  

4. Ulubiony pisarz?
   Bardzo trudno wymienić mi jednego i tego nie zrobię, gdyż zawsze jak sięgam po książkę, nie sugeruje się pisarzem a opisem fabuły.
    Anna Rice – napisała jedną z moich ukochanych serii o wampirach („Kroniki wampirów”; „Nowe kroniki wampirów”) a także powieści związanych z duchowością („Pokuta”; „Kuszenie”). Podziwiam ją jako pisarkę, gdyż wiele jej powieści jest powiązane ze sobą do tego stopnia że czytając „Dzieje czarownic z rodu Mayfair”  dowiadujemy się fragmentów z „Kronik Wampirów” a w „Nowych kronikach wampirów” odnajdujemy dalsze losy rodziny Mayfair. Język pisarki jes naprawdę bardzo dobry a wyobraźnie wręcz nieograniczona, mimo że potrafi wszystko umieścić w naszych realiach co nie jest wcale takie łatwe. Polecam wszystkim jej twórczość, ponieważ potrafi ona zachwycić nawet laika fantastyki.

   Joanne Kathleen Rowling znana też jako J.K. Rowling – dlaczego na książce imiona były podane tylko inicjałami? Wydawcy Harrego Pottera obawiali się iż książka napisana przez kobietę, nie sprzeda się. Oczywiście mam wielki sentyment do tej autorki, z powodu napisania Harrego Pottera, który stał się jedną z istotniejszych książek w moim życiu. Postawa tej kobiety również jest w mojej ocenie godna naśladowania, jednak jej ostatnie próby by być „poprawną politycznie”  (wiecie, zrobienie z Dumbledora geja…) strasznie mnie irytują. Z niecierpliwością czekam na kolejny film J.

John Ronald Reuel Tolkien – niesamowity twórca z niesamowitą wyobraźnią. Lektura Hobbita i Władcy Pierścieni zabrała mnie w niesamowitą podróż po śródziemiu. Długie i piękne opisy przyrody, wymyślenie całkiem nowego porządku świata, to wielki atut tego autora. Niestety nie byłam w stanie przeczytać Sirmarilion ani Dzieci Hurina, lecz na pewno to nadrobię. Bardzo lubię rasy stworzone przez Tolkiena. Do wszystkich: Czytajcie twórczość tego autora, ponieważ niesamowicie rozwija wyobraźnię i jest niedoścignionym dziełem dla wieru twórców dzisiejszych czasów.

Clive Staples Lewis (C.S. Lewis) – „Opowieści z Narnii”… świat fantastyczny, świat pełen magii… myślę że Cykl książek stworzony przez Lewisa jest tak samo cudowny jak Tolkiena. Tolkien i Lewis byli przyjaciółmi. Hmm… ciężko mi określić dokładnie dlaczego cenie Lewisa, może dlatego że Opowieści z Narnii towarzyszyły mi przez całe dzieciństwo i okres dorastania.

Antoine de Saint – Exupéry  - Napisał wiele książek wartych uwagi, szczególnie lubię Małego Księcia, którego czytałam tak wiele razy że wręcz znam go na pamięć. Polecam go jako lekturę dla wszystkich fanów opowiadań z morałem.

Paulo Cohelo – Tego autora lubię czytać gdy dopada mnie zmęczeniem światem. Jego książki za każdym razem motywują mnie do działania i dodają nowej, świeżej energii do pracy.

Andrzej Sapkowski – czy powinnam wam mówić dlaczego kocham Króla Polskiej Fantastyki? Dobrze, Wiedźmin jest moim zdaniem arcydziełem literackim pokazującym w jakimś stopniu wierzenia naszych ziem z wierzeniami wielu ludów. Sapkowski zgrabnie posługuje się językiem polskim, nie stroniąc od wulgaryzmów, które są elementami naszego codziennego życia. Wiedźmina polecam wszystkim ludzikom chodzącym po tej ziemi J

5. Jaki gatunek filmowy oraz książkowy bardziej preferujesz i dlaczego?
     Fantasy, Fanstastyka… jest to zdecydowany król jeśli chodzi o moją domową bibliotekę (a nie jest ona mała) i filmotekę. Oglądam większość filmów. fantastycznych, które wychodzą z wytwórni. Uwielbiam dostawać od przyjaciół i ludzi, którzy na dobrym kinie się znają. Dlaczego preferuję fantasy? Trudne pytanie, kocham ten świat wyimaginowany przez twórcę, uwielbiam wszelkiego rodzaju rasy nie-ludzi i ich czasem wręcz niemożliwe w naszym świecie przygody. Jestem osobą, która czasem lubi uciec od realiów świata i popłynąć z fantazją swoją lub kogoś innego, a koniec takiej przygody jest dla mnie jak śmierć.

6.Czy wiążesz swoją karierę z pisarstwem?
   Zdecydowanie nie, aczkolwiek moje pisanie na imaginacji jest tylko wprawką do napisania własnej książki. Chciałabym wydać coś pod swoim nazwiskiem czy nawet pseudonimem (Varii) ale nie widzę w tym możliwości zarabiania pieniędzy, więc pozostańmy przy tym że karierą moją pozostanie weterynaria.

7. Czy w twoim życiu wydarzyła się nieprzyjemna sytuacja, z której "wyciągnęła" Cię postać fikcyjna?
   Jak już wcześniej pisałam, przez cały czas trwania edukacji, jestem osobą kontrowersyjną, nielubianą i wyśmiewaną i w wielu sytuacjach pomagała mi postać Hermiony, nie miałam konkretnej sytuacji, w której musiałam zachować się jak ona lecz sama jej siła przebicia pomagała mi w zachowaniu swojego ja i równowagi wewnętrznej, dzięki czemu nadal jestem inteligentną dziewczyną o dobrych ocenach i garstce przyjaciół.

8. Jaki masz stosunek do portali społecznościowych?
   Uważam je za zbędne a wręcz za niebezpieczne. Sama posiadam tylko Facebooka i to tylko dlatego że nie mam nielimitowanych sms do wszystkich a dzięki Fb mogę się skontaktować ze znajomymi. Gdy widzę ludzi, którzy potrafią dodawać na portale społecznościowe wszelkie informacje o sobie i to wszystko tylko dlatego że nie wyobrażają sobie życia bez Fb, snapchata czy jakiegoś innego gówna no to krew mnie zalewa. Kiedyś, kiedy z moim chłopakiem nie mieliśmy jeszcze statusu „związku” ustawionego na Fb usłyszałam że ściemniam że jesteśmy ze sobą od trzech miesięcy, ponieważ nie mam tego na tymże portalu… ludzie ogarnijcie się. Nie żyję na Fb, więc nie podam wam mojej twarzoksiążki, jeśli macie jakieś pytania to odpowiadam jedynie na komentarze J

9. Czasy obecne czy 30 lat wstecz- dlaczego tak, a nie inaczej?
   Nie mogę odpowiedzieć na to pytanie, gdyż sama mam tylko osiemnaście lat… jednak jeśli miałabym wybierać to końcówka lat ’90-tych ponieważ ludzie wtedy jeszcze potrafili żyć naprawdę a nie w Internecie. Pamiętam jeszcze jak bawiliśmy się w chowanego na ulicy z koleżankami i to jeszcze jak byłam w 4/5 kl. Podstawowej. Dziś zapanowała moda na życie w Internecie i to mi nie pasuje. Więc ani dziś ani 30 lat wstecz… a czasy mojego dzieciństwa J.

10. Traktujesz bloga jak pracę, przyjemność, a może konieczność?
   Na dzień dzisiejszy blog jest dla mnie przyjemnością, gdyż sama jestem zafascynowana tym jak potoczą się dalsze losy Hermiony. Czas jest jednak nieunikniony, dlatego podejrzewam że po feriach będzie troszkę gorzej z moją motywacją i jeśli moi czytelnicy mocno mnie nie wesprą to mogę mieć ogromny problem z motywacją i zacznę odczuwać blog jako konieczność a nawet jako przekleństwo.

11.Napisz o swoich zachowaniach, których się wstydzisz(nie lubisz ich, chcesz je zmienić)

Lenistwo –  Leniuch ze mnie nie z tej ziemi, uwielbiam swoje łóżko i ciepłą kołderkę i najlepiej to bym spod niej nie wychodziła. Odwlekam wszystko maksymalnie w czasie, by potem mieć ogrom roboty i wgl.

Słomiany Zapał – Łatwo tracę chęci do robienia czegokolwiek i w ten sposób szybko porzucam to, czego się podjęłam. Mam nadzieję iż moi czytelnicy nie dadzą mi porzucić Imaginacji bursztynu.

Niekonsekwencja –  Ładnym przykładem jest to że miałam pisać jeden rozdział dziennie w czasie ferii… minął tydzień a ja… napisałam jeden rozdział zamiast pięciu L
Łatwa utrata motywacji – Patrz, słomiany zapał XD

Bałaganiarstwo -  Mam duży problem z utrzymaniu wokół siebie porządku ale… tylko geniusz ogarnia chaos, nie?

To by było na tyle, jeśli chodzi o moje odpowiedzi… powyżej jest link do filmu, gdzie odpowiadam ustnie na te pytania. Serdecznie zachęcam was do obejrzenia, gdyż jest ciekawszy niż czytanie odpowiedzi. Przepraszam za jakość i to że czasem mnie nie słychać, w filmie dla was postaram się jeszcze bardziej by było wszystko wyraźnie. Przypominam że czekam na pytania od was dla mnie, odpowiem na… prawie wszystkie J Kocham was myszki, Pa:*

Moje nominacje

1. Arcanum Felis – „Ogień i Lód
2. Julia Wesley (Przepraszam za pomylenie Nicka w filmiku) – „Turniej magów
3. Druella Malfoy – „Każda miłość przychodziw porę
4. Icamn – „Lubię gdy jesteś obok
5. Marna – „Utrata pamięci

PYTANIA:
1.  Dlaczego wybrałaś przygodę związaną z pisaniem?
2.  Czy starasz się być coraz lepszą blogerką? Jak to robisz?
3.  Jak radzisz sobie z brakiem weny?
4.  Co robisz na co dzień?
5.  Ulubione książki?
6.  Co jest twoją muzą?
7.  Czy zamierzasz pisać w dorosłym życiu?
8.  Ulubiona muzyka…?
9.  Ulubiona część Harrego Pottera i dlaczego?
10.  Blog jest dla Ciebie odskocznią od codzienności czy musem?
11.  Gdybyś mogła spotkać w prawdziwym życiu bohatera książki, kto to by był i dlaczego? (Nie może być z uniwersum Harrego Pottera)



Czekam na wasze odpowiedzi :*

środa, 20 stycznia 2016

Rozdział 2

Dziękuję rodzicom, bo zawsze pragnęliście dla mnie jak najlepiej

Kiedy wszystkie nasze ideały
stawiane są pod znakiem zapytania,
uświadamiamy sobie, jak bardzo są znaczące.

<KLIK>

W ciszy przemierzałam długie, ciemne ulice mugolskiej części Londynu, w nadziei że gdzieś pomiędzy zapomnianymi budynkami zbiorę się na odwagę i przeczytam list, który znajdował się w wewnętrznej kieszeni mojego płaszcza. Próbowałam przekonać samą siebie, że słowa Arona Smitha są wynikiem powojennego bałaganu związanego z poszukiwaniem szlam i zdrajców krwi. Podświadomość krzyczała że to może być prawda, bo przecież nigdy nie byłam wymieniana w rejestrze poszukiwanych mugolaków. Moje nazwisko widniało tylko na liście podejrzanych o współpracę z Harrym Potterem. Jeśli faktycznie nie jestem biologiczną córką Jane i Hugo Grangerów to w takim razie czyje nazwisko powinnam nosić przez te wszystkie lata? Serce podpowiadało mi, że odpowiedzi na wszystkie te pytania znajdę w liście, ale mój rozum buntował się przed prawdą. Ciemność październikowego popołudnia otaczała mnie niczym całun, więc gdy dotarłam do maleńkiego domku, w którym spędziłam najpiękniejsze lata mojego życia, usiadłam na ławeczce pod drzewami i znajdując w sobie resztki Gryfońskiej odwagi otworzyłam kopertę. Odetchnęłam głęboko. Światło różdżki pozwoliło mi na powolne śledzenie tekstu i przyzwyczajanie się do jego treści.
 
Kochana Hermiono,

Jeśli czytasz ten list, to znak, że nas już nie ma i nie zdradziliśmy Ci największej i najważniejszej tajemnicy. Wiedz, że kochamy Cię całym sercem i wszystko co robiliśmy, było dla Twojego dobra.
24 grudnia 1981 roku był najszczęśliwszym dniem w naszym życiu. Tego dnia adoptowaliśmy Cię. Jane jest bezpłodna i nie mogliśmy mieć dzieci. Kochaliśmy Cię tak, jakbyś była naszym dzieckiem. W Świecie Magii adopcje są rzadkością. Dlaczego piszemy o magii? Ponieważ obydwoje jesteśmy charłakami. Tak Hermiono, to prawda. Zwykle charłakom nie pozwala się brać do domu dzieci czarodziejów (jest to związane z tym, że nie potrafilibyśmy opanować Twojej młodzieńczej magii), ale nasz kuzyn Antonin Dołohow został zesłany do Azkabanu, a jego żona Katherina Marii (po której nadaliśmy Ci drugie i trzecie imię) umarła przy porodzie. Zostałaś sama na świecie, a my byliśmy Twoją jedyną rodziną. Wzięliśmy Cię do siebie i wychowaliśmy jako dziecko mugoli. Chcieliśmy dla Ciebie jak najlepiej. Voldemort już nie żył, a dzieci Śmierciożerców były tępione.
Wiemy, że postąpiliśmy dobrze (Hugo czasem twierdzi, że gdybyś wyszła za Draco Malfoya - tak jak ustalił Twój ojciec - byłabyś szczęśliwsza), bo pomogłaś w ocaleniu naszego świata i jesteś bohaterką. Teraz, gdy nas już nie ma, powinnaś dowiedzieć się wszystkiego.
Kiedy Antonin uciekł z Azkabanu, próbował nas zabić za to, że nie powiedzieliśmy Ci kim była Twoja matka. Nie chcieliśmy Cię narażać, na gniew Twojego ojca. Wychowanie na arystokratkę również nie wchodziło w grę. Chcieliśmy żebyś była wartościową młodą dziewczyną. Do Gryffindoru trafiłaś przede wszystkim dlatego, że Katherina była Gryfonką (mimo, że wszyscy Parkinsonowie trafiali do Slytherinu).
Nie ma sensu zastanawiać się, jak wyglądałoby Twoje życie, gdybyś wiedziała o adopcji. Teraz nie ma to żadnego znaczenia. Z całego serca chcemy Cię za wszystko przeprosić. Jesteś naszym największym skarbem.
Nazywasz się Hermiona Katerina Marii Dołohow, a teraz Weasley. Twoimi biologicznymi rodzicami są Katherina Marii (Parkinson) i Antonin Dołohow. Jesteś ostatnią z rodu, dlatego odziedziczyłaś Pałac, Dołohow Manor i trzy domki letniskowe: we Francji (lazurowe wybrzeże), Hiszpanii i Tajlandii. Skrytka rodziny Dołohow o numerze 411 należy do Ciebie. Kluczyk i dokładne informacje o spadku znajdziesz w dokumentach znajdujących się w kopercie. Wszelkie formalności spadkowe dopełniliśmy parę lat temu, także nie musisz się tym przejmować. Po nas - twoich adopcyjnych rodzicach dziedziczysz wszystko, ale wiemy, że pan Smith wszystko Ci wyjaśni.
Kochanie, prosimy Cię byś odwiedziła grób swojej matki. Była wspaniałą kobietą, pełną ciepła i uśmiechu, pomimo tego, że została wydana za mąż za Śmierciożercę. Stopiła odrobinę lodu w jego sercu, robiąc miejsce dla siebie i Ciebie. Kiedy dowiedziała się, że jest w ciąży, oszalała z radości. Niestety Kath, tak jak większość członków rodów szlacheckich chorowała na hemofilię (sama na nią cierpisz, więc wiesz coś o tym), ale w tamtych latach nie było eliksirów, które mogłyby ją uratować. W ostatnich chwilach swego życia wyszeptała Twoje imię. Kath była niesamowicie zdolną czarownicą. Miała szansę zostać najzdolniejszą kobietą w tamtych czasach, ale jej przedwczesna śmierć spowodowała, że ludzie o niej zapomnieli. Twój ojciec nie był człowiekiem godnym pochwały, ale musisz wiedzieć, że nie został sługą Voldemorta z własnej woli. Antonin kochał Cię całym sercem i dlatego kiedy był na wolności nie zniszczył Ci życia, mówiąc prawdę. Wiele o swoich rodzicach możesz dowiedzieć się o Minervy, która bardzo lubiła Kath i doskonale pamięta Antonina. Mamy ogromną nadzieję, że nam wybaczysz, ale musieliśmy tak postąpić.

Twoi kochający rodzice
Jane i Hugo Granger

PS. Hermiono, wybacz nam…

Nie wiem ile czasu siedziałam i myślałam o tym, co właśnie przeczytałam. Jestem córką Śmierciożercy i czarodziejką czystej krwi. Nazywam się Hermiona Katherina Marii (Dołohow) Weasley. Miałam wyjść za mąż za Dracona Malfoya. Odziedziczyłam ogromny majątek, co czyni mnie jedną z najbogatszych osób w Świecie Magii. Jane i Hugo Granger nie byli moimi biologicznymi rodzicami i nie byli mugolami. Jeśli to wszystko jest prawdą, to znaczy, że przez te wszystkie lata żyłam w kłamstwie.
Przejrzałam dokumenty znajdujące się w kopercie. Znalazłam prawo własności do Pałacu Culzean w Maybole (w Szkocji). Zostałam właścicielką Dołohow Manor w Walii i trzech domków letniskowych. Na dnie koperty znalazłam mały kluczyk w wygrawerowanym numerem 411. To wszystko jest złym snem i nie może być prawdą!
Weszłam po cichu do domu rodziców i skierowałam się do swojego pokoju. Nic nie zostało zmienione. To przypomniało mi o wszystkich kłamstwach. Usiadłam na łóżku i wtuliłam głowę w poduszkę. Wybuchłam niekontrolowanym płaczem. Chcąc na chwilę zapomnieć o bólu, zaczęłam wspominać.

***

<KLIK*> 
 
Miałam wtedy cztery albo pięć lat. Tata siedział na krześle, a mnie sadzał w huśtawce zawieszonej pod sufitem. Potrafił bujać mnie tak godzinami. Śpiewaliśmy piosenki, które tak bardzo lubiłam:

Najlepsza woda z kałuży,
Najlepsza woda dla psa.
Pies mały i piesek duży,
Pije ją, pije ją, pije ją.

Moja mamusia,
ładna kaczusia,
Kwa, kwa, kwa, kwa,
Kwa, kwa, kwa.

Pamiętam też „Ukrainę”. Spędzaliśmy tam tak wiele czasu i najbardziej z tamtych lat pamiętam huśtawkę. Bolce do jej podwieszenia nadal są wkręcone w futrynę między sypialnią i korytarzem. Mamę strasznie to denerwowało, bo twierdziła, że tatuś za bardzo mnie rozpieszcza.

***

            Kiedy miałam dziesięć lub jedenaście lat, byłam dojrzalsza od moich rówieśników. Razem z tatą rozmawialiśmy na tematy dotyczące religii, kościoła, filozofii i życia. To właśnie wtedy ukształtowało się moje podejście do życia. Zawsze powtarzał, że najważniejsze jest to, co dyktuje mi moje sumienie i mój światopogląd niż to co każą myśleć w szkole. Tata czytał trudne książki, a potem tłumaczył mi ich sens. Uwielbiałam ten czas.

***

            Do siódmego roku życia co wieczór tatuś przychodził do mojego pokoiku i czytał mi książki. Nie były to bajki dla małych dzieci. Tato czytał mi Opowieści z Narnii, Władcę Pierścieni, Pożyczalskich, Hobbita, Małego Księcia, Anię z Zielonego Wzgórza, Emilkę, Podróż do wnętrza Ziemi i wiele, wiele innych książek o wyższym poziomie niż bajki dla dzieci. Potrafił czytać wiele godzin i nie okazywać zmęczenia. Mama wiele razy krzyczała, że jest po północy i powinnam już spać, ale on gasił światło dopiero wtedy, kiedy moje oczy się zamykały. To właśnie od niego dostałam pierwszą książkę, którą sama przeczytałam**.

***

            Wiele razy przychodził do mojego pokoju, tylko po to żeby popatrzeć jak czytam. Sprawiało mu to ogromną przyjemność i zawsze powtarzał, że nie będzie się o mnie martwił, jeśli będę czytać. Na początku było to dla mnie krępujące, ale z czasem czułam się bezpieczniej, wiedząc, że stoi w drzwiach i na mnie patrzy. Każda książka, którą miałam w ręce, sprawiała, że cieszył się coraz bardziej.

***

            Kiedy skończyłam siedem lat, mama postanowiła nauczyć mnie piec. Po wielu próbach, samodzielnie upiekłam placek z truskawkami i galaretką. Do dziś pamiętam reakcję taty, kiedy spróbował mojego wypieku. Powiedział tylko „Przepyszne”. Od tamtej chwili bardzo często piekłam to ciasto, specjalnie dla niego. Pamiętam wiele wspólnych świątecznych rozmów przy placku z truskawkami i zielonej herbacie.

***

            Tata nauczył mnie pić ogromne ilości herbaty, zwłaszcza zielonej. To był nasz rytuał. Siadaliśmy w kuchni i filiżankami i czekaliśmy, aż wszystkie fusy opadną na dno, po czym piliśmy ją bez cukru. Była w tym jakaś magia. Czas stawał w miejscu.

***

            Kiedy miałam dwanaście lat połamała się moja ukochana gitara Amelka. Tata odkładał pieniądze przez rok i na gwiazdkę dostałam piękną brązową gitarę, która nazwałam Radziu.

***

            Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam. Gdy obudziłam się rano, czułam się trochę lepiej i postanowiłam wrócić do domu. Ron i dzieci pewnie martwią się moim zniknięciem. Przechodząc przez furtkę od posesji, ostatni raz spojrzałam na dom i otarłam łzę spływającą po policzku. Po chwili rozmyślań szepnęłam
            - Zawsze będziecie moimi rodzicami. Zawsze będę was kochać.
            Po czym deportowałam się do domu.

* Tą piosenkę kiedyś dedykował mi mój zmarły 5 lat temu tato. Wszystkie wspomnienia Hermiony są prawdziwe i dotyczą mojego ojca, więc proszę o zachowanie szacunku i nie wyśmiewanie się, z niektórych fragmentów, ponieważ wszystkie zdarzyły się naprawdę w ciągu mojego 13-letniego życia (mam teraz 18 :) )

** Pierwszą książką, którą sama przeczytałam był Harry Potter, którego dostałam od Taty. Siódmą część dostałam w dniu premiery, i ma nawet taką fajną pieczątkę. Ciekawostką jest to że prawie wszystkie książki, które czytał mi tata, mam do dziś na swojej specjalnej półce.


-*-*-*-

  Witajcie, moi drodzy. Coś mam pecha do Bet. Znalazłam prawdopodobnie nową kandydatkę, lecz jeszcze nie doczytałam do końca jej poprawionego tekstu więc nie  wiem czy już dziś go zamienię. Co mogę wam powiedzieć... komentujcie, lajkujcie i wgl... a przede wszystkim czytajcie. Następny rozdział w sobotę :) (Wpadnijcie wieczorem i przeczytajcie poprawiony tekst, podzielcie się informacją czy wam się podoba). Nowe informacje w podstronie "Bohaterowie" i "O mnie". 


sobota, 16 stycznia 2016

Rozdział 1

Śmierć niesie za sobą wiele niespodzianek

Cisza, pozwala zapomnieć mi co straciłam.
Cisza, pozwala wierzyć mi że jestem sobą.
Cisza... tylko cisza pozostała w mym umyśle,
jakby ktoś zabrał mi MNIE

<KLIK*>

Rzeczywistość umierania jest przytłaczająca, najbardziej w momencie, kiedy się tego spodziewamy. Nieważne w jakim wieku  przychodzi śmierć, zawsze sprawia tyle samo bólu i cierpienia. Bliskość żniwiarza zawsze przywołuje te same pytania: Czy to boli? Co jest dalej? Czy spotkam bliskich, gdy już odejdę ze znanego mi świata? Świat czarodziejów twierdzi, że kolejnym etapem wędrówki jest droga światła i spełnienia, co wcale nie umniejsza strachu. Strata bliskich jest czymś prawie tak samo bolesnym jak świadomość własnego umierania... Przynajmniej tak przypuszczam. Tyle pytań pozostało bez odpowiedzi, ponieważ nie miałam nikogo, komu mogłabym je zadać. Czy żałuję, że nie spędziłam z nimi więcej czasu? Oczywiście, że tak jak każda córka, jednak rak który powoli zabijał ojca i chore serce matki niewyobrażalnie mnie raniły. Teraz nie pozostało już nic, co przypominałoby mi, kim byłam kiedyś.
Matka nigdy więcej nie skrytykuje zachowania Rona wobec mnie, nie zapyta „Córeczko, kiedyś miałaś tak wiele marzeń. Co się z nimi stało?”. Nie wiem dlaczego z moich oczu płyną łzy kiedy o tym pomyślę? Teraz wiem, że miała rację. Pamiętam wymowny uśmiech taty, gdy czasem przebudzałam się z letargu w jaki wprowadził mnie mój mąż i odczuwałam ból. Kiedyś, kiedy myślał, że śpię wyszeptał „Czy gdybyśmy Ci to kiedyś powiedzieli, byłabyś dziś szczęśliwsza?”. Nie wiem co miał na myśli, ale to zdanie zapadło mi w pamięć, a szczególnie smutek w jego głosie... Tak bardzo za nimi tęsknię.
Przeżyli na tym świecie ponad siedemdziesiąt lat, a razem byli ponad pięćdziesiąt. Odeszli tego samego dnia w szpitalu. Uśmiechnięci, prawdopodobnie dlatego, że czuli, że za chwilę znów przyjdzie moment tak długo oczekiwanego spotkania sam na sam. Kochali się, w przeciwieństwie do mnie i Rona.
Nagły dźwięk szurania zaspanego Hugo Artura Weasleya, mojego pierworodnego syna, wytrącił mnie z zadumy. Poczułam smutne oczy piętnastolatka na moich załzawionych policzkach i typowy opiekuńczy uścisk. Nie powiedział żadnych banalnych słów, był już na nie zbyt duży i zbyt inteligentny, był moją dumą i radością tak samo jak Rose Jane Molly, mała rudowłosa dwunastoletnia dziewczynka. Ostatnie dni były dla mnie bardzo ciężkie, dlatego ucieszyłam się, kiedy Minerva McGonagall (z którą przyjaźniłam się od lat) wypuściła dzieci w środku semestru na pogrzeb dziadków. Maluchy były dla mnie iskierką nadziei. Po dłuższej chwili odsunęłam syna od siebie i uśmiechnęłam się do niego pokrzepiająco. Podchodząc do lodówki otarłam łzy i uspokoiłam oddech, po czym cichym, spokojnym, lekko zachrypniętym głosem zapytałam:
- Kochanie, co byś zjadł na śniadanie? Mamy płatki i owsiankę. Ewentualnie mogę ci usmażyć jajka.
Rudowłosy przez chwilę zastanawiał się nad odpowiedzią po czym podszedł do lodówki i wyjął słoik mugolskiej czekolady na chleb i masło. Zazwyczaj nie pozwałam im jeść takich rzeczy, ale dzisiejszy dzień był wyjątkowy. Za parę godzin pochowam dwie najbliższe mi osoby, a moje dzieci stracą swoich dziadków. Nie mogę im odbierać odrobiny przyjemności.
Z przerażeniem uświadomiłam sobie, że jutro będzie jeszcze gorzej. Jestem umówiona na spotkanie z Aronem Smithem notariuszem, który zajmuje się testamentem moich rodziców. Śpieszyło mu się, prawdopodobnie dlatego, że rodzice byli mugolami dość biednymi, więc nie uzyska wysokiej prowizji.
Spojrzałam na syna jedzącego śniadanie i powolnym krokiem ruszyłam do sypialni, by przygotować się do ceremonii i obudzić mojego leniwego małżonka. Przyjrzałam mu się dokładnie, próbując znaleźć choć jednej cechy, która pozwoliłaby mi zrozumieć dlaczego został moim mężem... Jednak nie potrafię jej znaleźć. Po chwili zadumy wróciłam do swoich zajęć.

***

Dwie trumny opadające coraz niżej w mokrą ziemię miały pozostać tam już na zawsze. Wokół zebrało się tylko parę osób. Poza mną i Ronem na pogrzebie pojawili się Potterowie, George z Angeliną i Neville z Luną. Rodzice nie mieli żadnych bliższych przyjaciół. Podziwiałam ich. Dwie osoby, które były ze sobą aż do końca, nigdy się nie poddały i nie pozwoliły by ktokolwiek ich rozdzielił, nawet śmierć. Przestałam ocierać łzy, bo chociaż czułam obecność bliskich, wewnątrz rozpadałam się na kawałki, jakbym ze śmiercią rodziców utraciła cząstkę siebie. Nie sprostałam ich oczekiwaniom, nie stałam się kobietą, jaką oczekiwali, ponieważ wyszłam za mąż za mężczyznę, który był dla mnie jak brat a nie jak mąż. Tak mogę śmiało powiedzieć, że Ronald Weasley był moją życiową porażką. Nasze małżeństwo było szczęśliwe, bo urodzili się Rose i Hugo ale powinnam była go zostawić kiedy po raz pierwszy mnie zdradził (albo wtedy kiedy przestał się z tym kryć). Rodzice zawsze potępiali ten wybór, bo nie widzieli między mną a Ronem żadnych wspólnych cech. Wiedzieli, że męczyłam się w tym związku. Moja matka uważała, że nigdy nie jest za późno by zacząć żyć na pełnych obrotach. Jest za późno mamo, bo was już nie ma. Nie ma osób, które pomogłyby mi podjąć tą decyzję.
Na trumny opadła wielka góra ziemi, czyniąc wszystko nieodwracalnym. Na nagrobku jest jedynie skromny napis:

Jane                                 Hugo
Granger                            Granger 
1946 - 2019                      1944 - 2019

„Dla dobrze uporządkowanego umysłu,
śmierć jest tylko początkiem nowej, wielkiej przygody.”**

Miałam ogromną nadzieję, że te słowa są prawdą i moi rodzice, tam na górze są szczęśliwi i czuwają nad nade mną. Na grobie położyłam skromną czerwoną różę. Nie potrzeba nic więcej, bo oni wiedzą, co czuję i że kocham ich całym sercem. Odchodząc otarłam ostatnią łzę z policzka i w myślach powiedziałam do nich „Jeśli dostanę szansę by odmienić swoje życie, zrobię to. Postaram się być szczęśliwą kobietą.”

***

Wielka biała sala, pełna gości w strojach wieczorowych sunących w rytm muzyki po marmurowym parkiecie, była oświetlona długimi, szkarłatnymi świecami, a na wysokości ramienia lewitowały srebrne tace z kryształowymi kieliszkami pełnymi szampana, wina lub innych trunków. Lokaje roznosili drobne przekąski i ciasteczka.
Byłam ubrana w długą do kostek, bordową suknię bez ramiączek opinającą smukłą sylwetkę i wysokie czarne szpilki podkreślające długie nogi. Partner, z którym w tym momencie tańczyłam, trzymał mnie delikatnie w pasie i uspakajającym gestem zataczał kręgi na moim biodrze, szeptał sprośne słówka do ucha. Jego gorący oddech muskał moją szyję przyprawiając o dreszcze, a zapach oszałamiał.
W pewnym momencie platynowy kosmyk połaskotał mnie po policzku i odgarnęłam go z twarzy ukochanego. Kochałam go. Nie potrafiłam wytłumaczyć skąd brała się u mnie ta pewność, ale był dla mnie wszystkim czego chciałam. Mogłabym miesiącami patrzeć w jego szare oczy, szukając odpowiedzi na pytanie „Kim tak naprawdę jesteś Draco?”. Jednak wiedziałam, że nie uzyskam odpowiedzi. Czasem miałam wrażenie że wpatrywanie się w nie, to jak obserwowanie burzowego nieba: zmienne i niebezpieczne. Rozsądniej by było gdybym uciekła, bo przecież Draco nie należał do miłych i grzecznych mężczyzn. Był Malfoyem - drugim panem tego świata.
Tańczące pary przyglądały się nam z nieukrywaną radością i zazdrością. Państwo Malfoyowie skinęli głową na spojrzenie syna, który poprowadził mnie na środek sali, gdzie znajdowało się niewielkie podwyższenie. Zapanowała cisza, którą przerywała tylko delikatna gra pianina***. Spojrzał mi głęboko w oczy a po chwili ukląkł na jedno kolano, wyjmując z poły szaty czarne, aksamitne pudełko. Chwila ciszy i napięcia, ale ja już wiedziałam co odpowiem. Czekałam na tą chwilę od dawna, kiedyś traktowałam ją jako nieprzyjemny obowiązek, a dziś była spełnieniem najskrytszych marzeń. Usłyszałam jak z pewnością siebie wypowiada jedne z najistotniejszych słów w moim życiu. Przyjrzałam mu się dokładnie: z zewnątrz wyglądał na pewnego odpowiedzi, ale w jego oczach widziałam żarzącą się niepewność.
- Hermiono Katherino Marii Dołohow, ofiarowałem ci moje serce, czy w zamian za to uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?
Udałam chwilę wahania po czum rzuciłam mu się na szyję, wdychając ten nieziemski aromat i żar jego ciała. Będzie teraz tylko mój. Już na zawsze. 
- Tak Draco, zostanę twoją żoną.

***

Kiedy obudziłam się następnego dnia, nie pamiętałam o tym dziwacznym śnie.

***

Małe pomieszczenie w kolorach palonej kawy i płynnej czekolady oświetlał tylko czarny kominek i czarna świeca na mahoniowym, ciężkim secesyjnym biurku, a dwa drewniane fotele obite skórzanym obiciem w kolorze kawy, stały po dwóch stronach tegoż mebla. Naprzeciw kominka znajdowała się wygodna kanapa. Ściany pokrywały liczne dyplomy oprawione w złote ramy. Mimo niesamowitego wyglądu gabinetu, notariusza nigdzie nie było, więc troszkę onieśmielona usiadłam na skraju kanapy i zaczęłam się zastanawiać dlaczego sprawą mugoli zajmuje się jeden z najdroższych notariuszy w magicznym świecie? Słyszałam, że był czarodziejem gardzącym szlamami. W mojej głowie było wiele pytań bez odpowiedzi, ale w tej chwili nie było to istotne. Najważniejsze było załatwienie całej sprawy szybko i po cichu.
Nagle drzwi otworzyły się i wszedł wysoki mężczyzna o szarych oczach i platynowych włosach. Jego smukłą sylwetkę opinała idealnie dobrana czarna szata. Powoli podszedł do mnie i złożył delikatny pocałunek na mojej dłoni. W pierwszej chwili myślałam, że stoi przede mną Draco Malfoy, ale kiedy się odezwał, zrozumiałam z kim mam do czynienia.
- Witam Pani Weasley, przepraszam za spóźnienie, ale musiałem wytłumaczyć pewnemu człowiekowi, że nie zajmuje się podrzędnymi dochodzeniami spadkowymi. Mam nadzieję, że nie czeka Pani długo? Dzisiaj mam dla pani tylko jedną formalność, ponieważ resztę dokumentów będę mógł przedstawić pani najwcześniej za tydzień, gdy Departament Skarbowy przeliczy cały spadek na obowiązującym w naszym świecie walutę i wyliczy podatek.
Nie zajmuje się podrzędnymi sprawami? To dlaczego ja tu jestem? Dlaczego mnie wezwał, skoro dokumenty nie są jeszcze gotowe? O jakiej formalności mówi? I dlaczego uśmiecha się do mnie, jakbym była królową angielską? To na pewno przez mój udział w zabiciu Voldemorta, tylko... Smith nigdy nie był poprawny politycznie. Skinęłam więc tylko głową czekając na dalsze słowa prawnika.
- Doskonale pani wie, że państwo Granger nie mieli żadnej rodziny, dlatego jako córka adopcyjna posiada pani całkowite prawa spadkowe i jest to oczywiste nawet bez ujawniania testamentu Pani Jane i Pana Hugo, który oczywiście posiadam. 
Nie słuchałam co do mnie mówi tylko wpatrywałam się w trzymaną przez niego kopertę. Adopcyjna córka? Co to miało znaczyć? Przecież byłam dzieckiem Jane i Hugo Grangerów. Smith musiał dostać jakieś błędne informacje, wiedziałam że teczki przedwojenne czasem były w opłakanym stanie, lecz taka pomyłka jest skandaliczna. Po chwili zastanowienia, postanowiłam nie informować notariusza o jego pomyłce tylko odebrać od niego kopertę, którą położył przed mną. W najbliższym czasie pójdę do Ministerstwa i skoryguję tą pomyłkę. Wzięłam zwitek pergaminów z biurka, grzecznie się ukłoniłam i wyszłam z jego biura. Poczułam tylko zimne jesienne powietrze.

* Ta piosenka zainspirowała mnie do napisania tego opowiadania
** J.K.Rowling 

*** Cover wykonany przez moją przyjaciółkę więc dajcie jej łapeczki w górę, za to że pięknie gra. Może zagra dla nas coś jeszcze?

-*-*-*-

Witajcie Kochani, przepraszam za to że rozdział krótki (zaledwie 4 strony) ale nie udało mi się rozwinąć tego wątku bardziej. To jest dopiero początek i myślę że z każdą notką będzie coraz lepiej. Ostatnia scena u notariusza pisana bez weny więc jest kiepska, lecz zrozumcie iż bez niej opowiadanie nie miałoby sensu. 
Pod prologiem odważyło się na wyrażenie swojej opinii aż 4 osoby, dziękuję wam Misiaki :*
Proszę podziękować brawami mojej kochanej Becie za to iż daje radę mnie poprawiać (ten rozdział jeszcze niepoprawiony, gdyż śpieszyło mi się by go wstawić dla was. Poprawiony będzie, więc się nie martwcie). Co do Bety to z powodu że poza poprawianiem moich wypocin jest też moim motywatorem co ma kopnąć mnie w zadek, jak trafi mi się zbyt długi zastój, postanowiłam dać jej możliwość kontaktu z wami, moi czytelnicy. Jeśli Beta będzie miała na to ochotę to pod notką może ukazać się wiadomość od niej do was :) to jest raczej niepraktykowane dlatego ostrzegam.
Mam nadzieję że pod tym rozdziałem ukaże się więcej komentarzy, ponieważ wyświetleń w pierwsze 4h. od wstawienie, potrafiliście nabić 150 więc dacie radę. 
Następna notka może w środę albo w sobotę :) Miłego czytania, Pa :*

Varii

P.S. W zakładce Polecane, dodałam blogi moich czytelniczek, które przypadły mi do gustu a w Bohaterach znalazły się postacie z tego rozdziału. Misiaki, zostawcie laika i komentarza pod tym rozdziałem. 

środa, 13 stycznia 2016

Prolog

Marzenia, to bardzo niebezpieczne narzędzia.
Jednego dnia przynoszą uśmiech,
kolejnego - łzę.*

„Jeśli pragnienie jest powtarzane z ogromną żarliwością, i dużą częstotliwością działa jak zaklęcie. Jest to bardzo niebezpieczne, gdyż może ono zaginać czasoprzestrzeń i zmieniać bieg przeszłych i przyszłych zdarzeń, tworząc alternatywną rzeczywistość. Bardzo istotna w tym wypadku jest nieświadomość tej zdolności a także całkowicie egoistyczne pobudki. Osoby znające taki rodzaj magii nigdy go nie zaznają."

„Pogranicze czarnej magii - magia nieświadoma”
J.M. Hiprlief 1453r.


Pragnę, tak bardzo pragnę zmienić swoje życie. Przez wiele lat umierałam w sobie, zatracałam własne ja. Gdzie podziała się ta bystra dziewczynka, pełna marzeń i entuzjazmu do ich spełnienia? Najinteligentniejsza czarownica stulecia, o ogromnych możliwościach. Kiedy popełniłam błąd? Która droga mojego życia była nieprawidłowa? Małżeństwo z Ronem? Od lat zastanawiam się, dlaczego zgodziłam się na ślub. Jesteśmy zupełnie innymi ludźmi. On interesuje się Quidditchem, spotkaniami przy kremowym piwie lub jakimś mocniejszym trunku i wyciąganiem starych przygód z czasów ratowania świata – tak, mój mąż naprawdę jest płytką osobą. Popełniłam błąd jeszcze w innym wypadku – przy wyborze pracy. Miałam wiele ciekawych propozycji, włącznie z nauczaniem w najbardziej prestiżowych szkołach, lecz Ron uważał, że mieszkanie przez cały semestr osobno jest niemożliwe i bardzo szkodliwe dla naszego przyszłego potomstwa. Właśnie dlatego wylądowałam na stanowisku archiwisty w ministralnym departamencie przestrzegania prawa. Czasem widuję w pracy mojego męża i Harry’ego (ku uciesze Weasleya), ponieważ obaj zostali aurorami. Dopiero jakiś czas po rozpoczęciu pracy uświadomiłam sobie, jakim egoistą jest mój małżonek. Cztery miesiące po moim zatrudnieniu, Ronald przyszedł do mnie z informacją, że wyjeżdża w miesięczną delegację... Bardzo często wyjeżdża. Jesteśmy szesnaście lat po ślubie, a od co najmniej dziesięciu jestem zdradzana. On myśli, że ja nie wiem, a ja... ja udaję, że nie widzę sów z listami, które pachną kobiecymi perfumami, że nie zauważam tego, że od dłuższego czasu nawet się nie przytulamy... Nie zauważam... Nie widzę... Nie wiem... Dlaczego? Bo mamy dzieci, one zasługują na szczęście, a dla mnie nie ma już żadnej szansy. Mam czterdzieści lat i rozwalone życie, bo kiedyś, dawno temu wybrałam zamiast siebie Ronalda Weasleya.


*Wszystkie cytaty, bez podanego autora są napisane przeze mnie

-*-*-*-

Witajcie, nazywam się Varii i postanowiłam na tym blogu opisać pewną historię co mi myśli mąci.
Opowiadanie będzie o treści Dramione i być może pojawią się fragmenty +18. Mam nadzieję iż opowiadanie się spodoba. Proszę was o napisaniu w komentarzu co myślicie o Prologu. Hmmm... co mam wam jeszcze napisać... miłego czytania, Pa :*

Varii


Mia Land of Grafic