Dziękuję rodzicom, bo
zawsze pragnęliście dla mnie jak najlepiej
Kiedy wszystkie
nasze ideały
stawiane są pod
znakiem zapytania,
uświadamiamy
sobie, jak bardzo są znaczące.
<KLIK>
W ciszy przemierzałam długie, ciemne ulice mugolskiej
części Londynu, w nadziei że gdzieś pomiędzy zapomnianymi budynkami zbiorę się
na odwagę i przeczytam list, który znajdował się w wewnętrznej kieszeni mojego
płaszcza. Próbowałam przekonać samą siebie, że słowa Arona Smitha są wynikiem
powojennego bałaganu związanego z poszukiwaniem szlam i zdrajców krwi.
Podświadomość krzyczała że to może być prawda, bo przecież nigdy nie byłam
wymieniana w rejestrze poszukiwanych mugolaków. Moje nazwisko widniało tylko na
liście podejrzanych o współpracę z Harrym Potterem. Jeśli faktycznie nie jestem
biologiczną córką Jane i Hugo Grangerów to w takim razie czyje nazwisko
powinnam nosić przez te wszystkie lata? Serce podpowiadało mi, że odpowiedzi na
wszystkie te pytania znajdę w liście, ale mój rozum buntował się przed prawdą. Ciemność
październikowego popołudnia otaczała mnie niczym całun, więc gdy dotarłam do
maleńkiego domku, w którym spędziłam najpiękniejsze lata mojego życia, usiadłam
na ławeczce pod drzewami i znajdując w sobie resztki Gryfońskiej odwagi
otworzyłam kopertę. Odetchnęłam głęboko. Światło różdżki pozwoliło mi na
powolne śledzenie tekstu i przyzwyczajanie się do jego treści.
Kochana Hermiono,
Jeśli czytasz ten list, to znak, że nas już nie ma i nie
zdradziliśmy Ci największej i najważniejszej tajemnicy. Wiedz, że kochamy Cię
całym sercem i wszystko co robiliśmy, było dla Twojego dobra.
24 grudnia 1981 roku był najszczęśliwszym dniem w naszym
życiu. Tego dnia adoptowaliśmy Cię. Jane jest bezpłodna i nie mogliśmy mieć
dzieci. Kochaliśmy Cię tak, jakbyś była naszym dzieckiem. W Świecie Magii
adopcje są rzadkością. Dlaczego piszemy o magii? Ponieważ obydwoje jesteśmy
charłakami. Tak Hermiono, to prawda. Zwykle charłakom nie pozwala się brać do
domu dzieci czarodziejów (jest to związane z tym, że nie potrafilibyśmy
opanować Twojej młodzieńczej magii), ale nasz kuzyn Antonin Dołohow został zesłany
do Azkabanu, a jego żona Katherina Marii (po której nadaliśmy Ci drugie i
trzecie imię) umarła przy porodzie. Zostałaś sama na świecie, a my byliśmy
Twoją jedyną rodziną. Wzięliśmy Cię do siebie i wychowaliśmy jako dziecko
mugoli. Chcieliśmy dla Ciebie jak najlepiej. Voldemort już nie żył, a dzieci
Śmierciożerców były tępione.
Wiemy, że postąpiliśmy dobrze (Hugo czasem twierdzi, że
gdybyś wyszła za Draco Malfoya - tak jak ustalił Twój ojciec - byłabyś szczęśliwsza), bo pomogłaś w ocaleniu naszego świata
i jesteś bohaterką. Teraz, gdy nas już nie ma, powinnaś dowiedzieć się
wszystkiego.
Kiedy Antonin uciekł z Azkabanu, próbował nas zabić za to,
że nie powiedzieliśmy Ci kim była Twoja matka. Nie chcieliśmy Cię narażać, na
gniew Twojego ojca. Wychowanie na arystokratkę również nie wchodziło w grę.
Chcieliśmy żebyś była wartościową młodą dziewczyną. Do Gryffindoru trafiłaś
przede wszystkim dlatego, że Katherina była Gryfonką (mimo, że wszyscy
Parkinsonowie trafiali do Slytherinu).
Nie ma sensu zastanawiać się, jak wyglądałoby Twoje życie,
gdybyś wiedziała o adopcji. Teraz nie ma to żadnego znaczenia. Z całego serca
chcemy Cię za wszystko przeprosić. Jesteś naszym największym skarbem.
Nazywasz się Hermiona Katerina Marii Dołohow, a teraz
Weasley. Twoimi biologicznymi rodzicami są Katherina Marii (Parkinson) i
Antonin Dołohow. Jesteś ostatnią z rodu, dlatego odziedziczyłaś Pałac, Dołohow
Manor i trzy domki letniskowe: we Francji (lazurowe wybrzeże), Hiszpanii i
Tajlandii. Skrytka rodziny Dołohow o numerze 411 należy do Ciebie. Kluczyk i
dokładne informacje o spadku znajdziesz w dokumentach znajdujących się w
kopercie. Wszelkie formalności spadkowe dopełniliśmy parę lat temu, także nie
musisz się tym przejmować. Po nas - twoich adopcyjnych rodzicach dziedziczysz
wszystko, ale wiemy, że pan Smith wszystko Ci wyjaśni.
Kochanie, prosimy Cię byś odwiedziła grób swojej matki.
Była wspaniałą kobietą, pełną ciepła i uśmiechu, pomimo tego, że została wydana
za mąż za Śmierciożercę. Stopiła odrobinę lodu
w jego sercu, robiąc miejsce dla siebie i Ciebie. Kiedy dowiedziała się, że
jest w ciąży, oszalała z radości. Niestety Kath, tak jak większość członków
rodów szlacheckich chorowała na hemofilię (sama na nią cierpisz, więc wiesz coś
o tym), ale w tamtych latach nie było eliksirów, które mogłyby ją uratować. W
ostatnich chwilach swego życia wyszeptała Twoje imię. Kath była niesamowicie
zdolną czarownicą. Miała szansę zostać najzdolniejszą kobietą w tamtych
czasach, ale jej przedwczesna śmierć spowodowała, że ludzie o niej zapomnieli.
Twój ojciec nie był człowiekiem godnym pochwały, ale musisz wiedzieć, że nie
został sługą Voldemorta z własnej woli. Antonin kochał Cię całym sercem i
dlatego kiedy był na wolności nie zniszczył Ci życia, mówiąc prawdę. Wiele o
swoich rodzicach możesz dowiedzieć się o Minervy, która bardzo lubiła Kath i
doskonale pamięta Antonina. Mamy ogromną nadzieję, że nam wybaczysz, ale
musieliśmy tak postąpić.
Twoi kochający rodzice
Jane i Hugo Granger
PS. Hermiono, wybacz nam…
Nie wiem ile czasu siedziałam i myślałam o tym, co właśnie
przeczytałam. Jestem córką Śmierciożercy i czarodziejką czystej krwi. Nazywam
się Hermiona Katherina Marii (Dołohow) Weasley. Miałam wyjść za mąż za Dracona
Malfoya. Odziedziczyłam ogromny majątek, co czyni mnie jedną z najbogatszych
osób w Świecie Magii. Jane i Hugo Granger nie byli moimi biologicznymi
rodzicami i nie byli mugolami. Jeśli to wszystko jest prawdą, to znaczy, że
przez te wszystkie lata żyłam w kłamstwie.
Przejrzałam dokumenty znajdujące się w kopercie. Znalazłam
prawo własności do Pałacu Culzean w Maybole (w Szkocji). Zostałam właścicielką
Dołohow Manor w Walii i trzech domków letniskowych. Na dnie koperty znalazłam
mały kluczyk w wygrawerowanym numerem 411. To wszystko jest złym snem i nie
może być prawdą!
Weszłam po cichu do domu rodziców i skierowałam się do
swojego pokoju. Nic nie zostało zmienione. To przypomniało mi o wszystkich
kłamstwach. Usiadłam na łóżku i wtuliłam głowę w poduszkę. Wybuchłam
niekontrolowanym płaczem. Chcąc na chwilę zapomnieć o bólu, zaczęłam wspominać.
***
<KLIK*>
Miałam wtedy cztery albo pięć lat. Tata siedział na
krześle, a mnie sadzał w huśtawce zawieszonej pod sufitem. Potrafił bujać mnie
tak godzinami. Śpiewaliśmy piosenki, które tak bardzo lubiłam:
Najlepsza woda z kałuży,
Najlepsza woda dla psa.
Pies mały i piesek duży,
Pije ją, pije ją, pije ją.
Moja mamusia,
ładna kaczusia,
Kwa, kwa, kwa, kwa,
Kwa, kwa, kwa.
Pamiętam też „Ukrainę”. Spędzaliśmy tam tak wiele czasu i
najbardziej z tamtych lat pamiętam huśtawkę. Bolce do jej podwieszenia nadal są
wkręcone w futrynę między sypialnią i korytarzem. Mamę strasznie to
denerwowało, bo twierdziła, że tatuś za bardzo mnie rozpieszcza.
***
Kiedy
miałam dziesięć lub jedenaście lat, byłam dojrzalsza od moich rówieśników.
Razem z tatą rozmawialiśmy na tematy dotyczące religii, kościoła, filozofii i
życia. To właśnie wtedy ukształtowało się moje podejście do życia. Zawsze powtarzał,
że najważniejsze jest to, co dyktuje mi moje sumienie i mój światopogląd niż to
co każą myśleć w szkole. Tata czytał trudne książki, a potem tłumaczył mi ich
sens. Uwielbiałam ten czas.
***
Do
siódmego roku życia co wieczór tatuś przychodził do mojego pokoiku i czytał mi
książki. Nie były to bajki dla małych dzieci. Tato czytał mi Opowieści z Narnii, Władcę Pierścieni, Pożyczalskich,
Hobbita, Małego Księcia, Anię z
Zielonego Wzgórza, Emilkę, Podróż do wnętrza Ziemi i wiele, wiele
innych książek o wyższym poziomie niż bajki dla dzieci. Potrafił czytać wiele
godzin i nie okazywać zmęczenia. Mama wiele razy krzyczała, że jest po północy
i powinnam już spać, ale on gasił światło dopiero wtedy, kiedy moje oczy się
zamykały. To właśnie od niego dostałam pierwszą książkę, którą sama
przeczytałam**.
***
Wiele razy
przychodził do mojego pokoju, tylko po to żeby popatrzeć jak czytam. Sprawiało
mu to ogromną przyjemność i zawsze powtarzał, że nie będzie się o mnie martwił,
jeśli będę czytać. Na początku było to dla mnie krępujące, ale z czasem czułam
się bezpieczniej, wiedząc, że stoi w drzwiach i na mnie patrzy. Każda książka,
którą miałam w ręce, sprawiała, że cieszył się coraz bardziej.
***
Kiedy
skończyłam siedem lat, mama postanowiła nauczyć mnie piec. Po wielu próbach,
samodzielnie upiekłam placek z truskawkami i galaretką. Do dziś pamiętam
reakcję taty, kiedy spróbował mojego wypieku. Powiedział tylko „Przepyszne”. Od
tamtej chwili bardzo często piekłam to ciasto, specjalnie dla niego. Pamiętam wiele
wspólnych świątecznych rozmów przy placku z truskawkami i zielonej herbacie.
***
Tata
nauczył mnie pić ogromne ilości herbaty, zwłaszcza zielonej. To był nasz
rytuał. Siadaliśmy w kuchni i filiżankami i czekaliśmy, aż wszystkie fusy
opadną na dno, po czym piliśmy ją bez cukru. Była w tym jakaś magia. Czas
stawał w miejscu.
***
Kiedy
miałam dwanaście lat połamała się moja ukochana gitara Amelka. Tata odkładał
pieniądze przez rok i na gwiazdkę dostałam piękną brązową gitarę, która
nazwałam Radziu.
***
Nawet nie
wiem, kiedy zasnęłam. Gdy obudziłam się rano, czułam się trochę lepiej i
postanowiłam wrócić do domu. Ron i dzieci pewnie martwią się moim zniknięciem.
Przechodząc przez furtkę od posesji, ostatni raz spojrzałam na dom i otarłam
łzę spływającą po policzku. Po chwili rozmyślań szepnęłam
- Zawsze
będziecie moimi rodzicami. Zawsze będę was kochać.
Po czym
deportowałam się do domu.
* Tą piosenkę kiedyś dedykował mi mój zmarły 5 lat temu
tato. Wszystkie wspomnienia Hermiony są prawdziwe i dotyczą mojego ojca, więc
proszę o zachowanie szacunku i nie wyśmiewanie się, z niektórych fragmentów,
ponieważ wszystkie zdarzyły się naprawdę w ciągu mojego 13-letniego życia (mam
teraz 18 :) )
** Pierwszą książką, którą sama przeczytałam był Harry
Potter, którego dostałam od Taty. Siódmą część dostałam w dniu premiery, i ma
nawet taką fajną pieczątkę. Ciekawostką jest to że prawie wszystkie książki,
które czytał mi tata, mam do dziś na swojej specjalnej półce.
-*-*-*-
Witajcie, moi drodzy. Coś mam pecha do Bet. Znalazłam prawdopodobnie nową kandydatkę, lecz jeszcze nie doczytałam do końca jej poprawionego tekstu więc nie wiem czy już dziś go zamienię. Co mogę wam powiedzieć... komentujcie, lajkujcie i wgl... a przede wszystkim czytajcie. Następny rozdział w sobotę :) (Wpadnijcie wieczorem i przeczytajcie poprawiony tekst, podzielcie się informacją czy wam się podoba). Nowe informacje w podstronie "Bohaterowie" i "O mnie".
Mogę śmiało powiedzieć, że piszesz coraz lepiej :) błędy nie rzucają się w oczy i przyjemnie się czyta. Co do rozdziału to zaskoczył mnie. Szczególnie ten list rodziców do Hermiony. Miała być żoną Malfoya.... Czyli jednak ten sen coś znaczył ;) Można powiedzieć, że jest hmm "bogata" chociaż pewnie jej na tym nie zależy. Wspomnienia Hermiony z tatą bardzo słodkie, uśmiechałam się czytając je :)
OdpowiedzUsuńOczywiście czekam na kolejny rozdział i życzę weny! Powodzenia z betą domyślam się, że ciężko znaleźć idealną kandydatkę. Wpadnę wieczorem porównać :)
Pozdrawiam
Arcanum Felis
zapraszam do mnie na 15 rozdział
http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com/
Poprawki nie wstawię, bo nie warto... wszystkie literówki dziewczyna zostawiła. Dziękuję za opinie o moim stylu, i cieszy mnie to że coraz bardziej wam się on podoba. Kolejny rozdział w środę i mam nadzieję że oddam w nim wszystko. Wspomnienia są moje tak naprawdę o moim tacie więc cieszę się że wywołały pozytywną reakcję.
UsuńNareszcie kolejny rozdziału cb, lecę czytać :*
Varii
Cudowny rozdział :) Szczególnie te wspomnienia. Po prostu piękne. Wiedziałam, że ten sen to nie przypadek :D Punkt dla Druellli xd Czekam z ogromną niecierpliwością na więcej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ^^
Cieszę się że ci się podoba.
UsuńVarii
O JAAA czekam na następny rozdział
OdpowiedzUsuńSzczerze, to mam nadzieję, że Hermiona przeniesie się w czasie i zmieni wszystko znając prawdę! :D Jestem ciekawa jak akcja się dalej potoczy i czekam na następny rozdział :3
OdpowiedzUsuńP.S. Sorki za opóźniony komentarz, ale szkoła mnie troszkę przytłoczyła :P
~Pozdrawiam J.W.
Tak myślałam, ze te wspomnienia są prawdziwe - napisałaś je tak pięknie i naprawdę wzruszająco.
OdpowiedzUsuńPorównując do twoich wcześniejszych rozdziałów, ten jest najlepszy. Zwłaszcza list sprawił, że łezka mi się w oku zakręciła :)
Jeśli nie masz szczęścia do bet, to ja pozwolę sobie wypisać ci te błędy:
Jeśli faktycznie nie jestem biologiczną córką Jane i Hugo Grangerów to w takim razie czyje nazwisko powinnam nosić przez te wszystkie lata? - przecinek przed to;
Ciemność październikowego popołudnia otaczała mnie niczym całun, więc gdy dotarłam do maleńkiego domku, w którym spędziłam najpiękniejsze lata mojego życia, usiadłam na ławeczce pod drzewami i znajdując w sobie resztki Gryfońskiej odwagi otworzyłam kopertę. - przecinki przed znajdując i po odwagi;
poza tym zapominasz o przecinku przed ,,że''.
No, to tyle trucia :) Bardzo mi się podoba ta wizja - to, ze Grangerowie nie są jej biologicznymi rodzicami jest rzetelnie wyjaśnione, cała historia bardzo prawdopodobna.
Cóż, pozdrawiam i życzę weny :)
(pozwolę sobie zaspamować : wszyscypragniemywolnosci.blogspot.com - ukazał się rozdział trzeci)
No i wszystko rozumiem. Rozdział jest bardzo emocjonalny a fakt że wspomnienia są twoje jedynie zwiększa efekt. Kłaniam się nisko, ponieważ akcja rozgrywa się idealnie. Wolno, bez pośpiechu, ale ciekawie.
OdpowiedzUsuńGratuluję i oby tak dalej:)