Rozdział dedykuję Claudii, gdyż kazała mi coś napisać na czwartek.
„Nazywasz się Dołohow i masz pewne obowiązki w związku z tym”
Efekt Motyla*
Moja ignorancja w
szczególe
Może zmienić przyszłość
całego świata
Z pamiętnika Hermiony
Katheriny Dołohow
11.12.1985r.
Ciocia
Jane i wujek Hugo obiecali mi, że spędzę urodziny w Malfoy Manor, razem z moimi
wszystkimi przyjaciółmi Blaise’em, Pansy, Gregiem, Vincem, Mil no i oczywiście
z Draco. Dawno nie widziałam się z nimi, bo zostałam wysłana do mugolskiej
szkoły. Wujostwo powtarza mi, że powinnam się w niej uczyć, chociaż wujek Lu
próbował im wytłumaczyć, że przebywanie szlachetnie urodzonej czarownicy pośród
mugoli jest nieodpowiednie. Jednak powiem wam w sekrecie, że lubię moje
koleżanki i kolegów ze szkoły. Uczę się w specjalnej klasie aby skończyć
podstawową edukację do jedenastych urodzin. Mówią mi, że jestem nadzwyczajnie
zdolna i potrafię zrozumieć najtrudniejsze zagadnienia. Jestem bardzo
szczęśliwa, bo mimo tego, że należę do rodu czystej krwi, mogę poznawać wiedzę
dostępną dla naszych wrogów — mugoli. Ostatnio napisałam list do wujka Lu aby
go uspokoić, że nie zamierzam zbytnio bratać się z tymi „zwierzętami” jak on
lubi nazywać ludzi niemagicznych. Wiem, że się o mnie martwi i oto, że nie
spełnię oczekiwań rodziców i nie będę godna nazwiska Dołohow. Nie wiem jednak
jak bardzo się myli.
***
Przyjęcie było wspaniałe, skrzaty upiekły piękny tort cytrynowy i przygotowały
mnóstwo wspaniałego jedzenia. Od wujka Lu dostałam skrzypce, tak kocham grać na
tym instrumencie, że poproszona o jeden utwór grałam prawie półgodziny. Ciocia
Cyzia dała mi komplet pięknych sukienek, bym w tej „parszywej szkole
mugolskiej” wyglądała na arystokratkę — to jej słowa nie moje. Draco dał mi
miotłę — nienawidzę latać, ale nie chcę mu sprawić przykrości, więc nauczę się
trochę podlatywać nad ziemię. Pansy dała mi przepiękną porcelanową, magiczną
lalkę. Nazywa się Maggie i ma piękne blond włosy i prześliczne niebieskie oczy.
Od Grega mam wielkie pudło słodyczy, tak samo jak od Vinca, kochane chłopaki
nigdy nie przestaną myśleć o jedzeniu, dlatego dali mi taki prezent. Mil
wysiliła się najbardziej i wręczyła mi wiklinowy koszyk z magicznym kociakiem, któremu
dałam imię Smoczek, aby podroczyć się z Draco. Zwierzak jest koloru złota i
czerni, a jego ogromne, zielone ślepia są przepełnione miłością. Najpiękniejszy
prezent jednak dostałam od wujostwa Granger — wielką paczkę pełną książek
mugolskich i czarodziejskich autorów. Po przyjęciu ciocia Cyzia zaproponowała wszystkim
nocleg w Malfoy Manor. Opowiadałam przyjaciołom o szkole i o tym czego się
nauczyłam. Mimo że gardzą mugolami tak jak ich rodzice, słuchali mojej
opowieści jak zaczarowani. Chemia, matematyka i biologia interesowały ich
ogromnie, lecz fizykę wyśmiali, bo magia potrafi złamać wszelkie jej prawa.
Najwięcej czasu spędziłam z Draco, najbardziej go lubię ze wszystkich, a wujek
Lu powtarza, że kiedyś będę jego żoną. Nie potrafię sobie tego wyobrazić, lecz
wiem że taki jest mój obowiązek wobec rodziny i Draco też to wie. Myślę, że
kiedyś go pokocham tak jak ciocię i wujka, a może i mocniej? Nie mam pojęcia.
21.06.1986r.
Dziś
jest sobota, więc muszę iść na lekcję do wujka Lu. Uczy mnie arystokratycznych
manier i panowania nad młodzieńczą magią. Lubię te zajęcia ale ciągłe
powtarzanie przez wuja „Mugole są od nas gorsi i to nam należy się szacunek”
albo „Szlamy to złodzieje magii, ona im się wcale nie należy i powinno się je
wytępić” a i nie zapominajmy o „Zdrajcy krwi są tak samo nic niewarci jak szlamy.
Ty, mimo że chodzisz do mugolskiej szkoły nie jesteś zdrajcą krwi, bo to
Grangerowie cię do tego zmusili”. Nie komentuję nigdy tych słów, bo wiem, że on
chce dla mnie jak najlepiej. Dzisiejsza lekcja była inna niż wszystkie.
**Ciocia
Cyzia poprosiła mnie i Draco do salonu, gdzie stały dwie szklanki i dzbanek
soku malinowego. Usiedliśmy na krzesłach i wpatrywaliśmy się w nią z
oczekiwaniem. Nalała do szklanek soku malinowego i powiedziała: – Wyobraźcie
sobie, że te szklanki są pełne krwi. Ta po lewej jest krwią czarodzieja, a po
prawej szlamy i mugola. Na pierwszy rzut oka niczym się nie różni, jednak gdy
przyjrzymy się dokładniej – tu machnęła różdżką nad szklanką, w której zamiast
soku pojawił się cuchnący, zielony szlam – widać prawdę. Dlatego pamiętajcie
moi mili, oni na pierwszy rzut oka wyglądają jak my, lecz naprawdę są zwykłym,
cuchnącym szlamem.
Wierzę
temu co mi pokazała, żyje tyle lat i jest tak mądrą czarownicą że nie może się
mylić. Dlatego, że oni są tak podobni do nas tak łatwo było mi ich polubić,
jednak to nie ich wina, że są gorsi. Myślę, że powinnam im współczuć, bo to nie
oni wybrali sobie taki los, jednak nie powinnam zbytnio się z nimi spoufalać,
jak zawsze powtarza wujek Lu.
14.11.1987r.
Za rok
zacznę etap nauki przygotowujący mnie do napisania matury. Jestem tak blisko
osiągnięcia tak wysokiego szczebla nauki w mugolskim świecie. Za trzy lata
dostanę list z Hogwartu, lecz mimo, że jestem o rok starsza od Draco, dopiero z
jego rocznikiem pójdę do szkoły. Cieszę się ogromnie, że razem z moim
przyjacielem będziemy w jednej klasie, a może nawet w tym samym domu. Wujek Lu
jest dumny z moich postępów, bo potrafię już mówić i zachowywać się jak
arystokratka, lecz cały czas ubolewa nad moją zbyt dużą miłością do świata
mugolskiego. Nie potrafię myśleć tak jak on, mimo iż wiem że oni są gorsi od
nas a szlamy niszczą nasze społeczeństwo, nie potrafię ich nienawidzić, tylko
współczuć im. Moje słowa, że to nie ich wina nie przekonują mojego ojca
chrzestnego, tylko bardziej irytują, więc przestałam przedstawiać mu własne
zdanie. Ostatnio podsłuchałam jego rozmowę z ciocią Cyzią, podczas której
przyznał się, że poniósł porażkę przez upartość moich opiekunów. Nie spełniam
nadal oczekiwań, nie jestem godna nazwiska Dołohow. Boli mnie to ogromnie,
jednak nie potrafię zmienić mojego sposobu myślenia i poglądów i mogę
przedstawiać tylko fałszywe argumenty, w które nie wierzę. Jednak nikt się na
to nie nabiera, nie jestem dość dobra. Wiem, że muszę się zmienić i przekonać
ich wszystkich, że nie zawiodłam i można z dumą mówić o mnie jako szlachetnie
urodzonej, czysto krwistej czarownicy. Ostatnio zaczęłam się zastanawiać nad
napisaniem listu do mojego taty, bo wiem, że mogę to zrobić. Tata siedzi w
więzieniu, bo bronił nasz świat przed staniem się całkowicie zalanym przez
szlamy. Uważam, że jego czyny zasługują na odznaczenia, a nie na karę, może i
troszkę się zagubił pod wpływem Czarnego Pana. Świat Magii jest jednak bardzo
niewdzięczny i nie potrafi zrozumieć motywów kierujących tatą i innymi
czarodziejami.
21.08.1988r.
Drogi Ojcze!
To mój pierwszy list do Ciebie i niezbyt wiem co mam
napisać. Bardzo chciałabym Cię poznać, ale wiem, że mi na to nie pozwolą. Wujek
Lu wiele mi o Tobie opowiadał, a szczególnie o tym, że działałeś w słusznej
sprawie. Podziwiam Cię i chcę być godną córką, ale wujostwo Malfoyów ciągle
powtarza, że nie mam arystokratycznych manier i nie umiem się zachować. Nie
potrafię całkowicie znienawidzić mugoli i szlam, a przy tym współczuję im tego,
że są od Nas gorsi. Czy naprawdę nie jestem godna bycia Twoją córką? Czy nie
zasługuję na nazwisko Dołohow? Jestem najzdolniejszą uczennicą w mugolskiej
szkole, ale to nic wielkiego, bo przecież mugole pod tym względem także są
gorsi od nas. Za dwa lata piszę maturę, bo ciocia Jane ciągle powtarza „Hermiono,
powinnaś znać mugolski świat. Gdy będziesz znać ich i nasz świat, zawsze
będziesz najlepsza”. Jej słowa są takie prawdziwe, ale ciocia Cyzia temu
zaprzecza. Co Ty o tym myślisz? Powiedz mi, co mam zrobić żeby być godną córką
i najlepszą żoną Draco.
Mimo że nigdy Cię nie poznałam, kocham Cię całym sercem.
Raz w tygodniu chodzę na grób mamy, aby złożyć kwiaty w Twoim i moim imieniu.
Wszyscy mówią, że była wspaniałą kobietą. Musiała taka być, bo inaczej nie zostałaby
Twoją żoną.
Pozdrawiam
Twoja córka
Hermiona Katherina
Dołohow
10.09.1988r.
Kochana Hermiono!
Bardzo się cieszę, że do mnie napisałaś. Nie przejmuj się
wujkiem Lu. Wiedz, że on chce dla Ciebie jak najlepiej. Staraj się wykonywać
jego polecenia i wtedy staniesz się najwspanialszą arystokratką w całym Świecie
Magii. Jeśli chodzi o mugolską maturę, mam nadzieję, że Jane i Hugo wiedzą co
robią. Nie zadręczaj się tym. Jesteś najwspanialszą córką na świecie i
zasługujesz na nazwisko Dołohow jak nikt inny. Wierzę, że wyrośniesz na
najmądrzejszą czarownicę.
Kochający Ojciec
Antonin Dołohow
List został sprawdzony i skorygowany przez strażnika Azkabanu: Alastora
Moody’ego.
11.12.1990r.
Byłam
dziś na przyjęciu z okazji moich jedenastych urodzin w Malfoy Manor, a kiedy
wróciłam do domu na szafce leżał list z Hogwartu, informujący mnie, że
1.09.1991r. mam rozpocząć tam naukę. Ogromnie się cieszę, bo za trzy miesiące
piszę maturę, a potem będę miała wiele czasu na przygotowanie się na przyszły
pobyt w szkole i zabawę z przyjaciółmi. Lista podręczników jest długa, lecz
szczerze wierzę, że po ukończeniu mugolskiej edukacji będę miała wiele czasu by
się z nimi zapoznać. Dziś na urodzinach wujek Lu powiedział, że jestem już
prawdziwą arystokratką. Zaczęłam przekonująco grać, nabrałam wszystkich,że
głęboko nienawidzę ludzi gorszych od nas i że jak najszybciej chcę stać się
pełnoprawną arystokratką. To bardzo ważne, że przekonałam wuja, bo wiem jak
bardzo zależało mu by zastąpić mi tatę. Naprawdę zaczynam wierzyć w to co mi
mówi, bo czy gdyby nie było to prawdą czy tak gorliwie przekonywałby mnie do
swoich racji? Dziś ogłoszono, że jestem obiecana Draco. Tradycja nakazuje, że w
dzień odebrania listu o rozpoczęciu nauki w Hogwarcie, można oficjalnie
potwierdzić zaręczyny. Mimo iż mój przyjaciel nie ma jeszcze jedenastu lat nie
ma żadnych wątpliwości, że ma moc i list ze szkoły otrzyma.
1.06.1991r.
Dziś
otrzymałam wyniki matur. Zdałam na sto procent wszystkie przedmioty. Jestem
najlepsza, jestem wyjątkowa, jestem godna bycia córką taty.
1.09.1991r.
Siedzę
właśnie w pociągu z Draco, Mili, Vincem, Gregiem i Pansy. Za parę godzin dowiem
się do jakiego domu trafię. Przyjaciele twierdzą że powinnam trafić do
Slytherinu, gdyż jestem prawdziwą arystokratką, ale… ja nie potrafię nadal
nienawidzić mugoli i szlam. Błagam, chcę trafić do takiego domu by tata, wujek
Lu i ciocia Cyzia byli ze mnie dumni.
* Efekt Motyla — najprościej tłumacząc, jest to ciąg przyczynowo skutkowy.
W odniesieniu do życia — jeden maleńki szczegół może zmienić całą przyszłość
np. jeśli nie napiszesz komentarza pod rozdziałem piątym -> autorka nie
dowie się, że ktoś czyta to co pisze -> usunie bloga -> Ty nie poznasz
dalszych dziejów i nie dowiesz się dlaczego to opowiadanie bezczelnie nosi
nazwę Dramione oraz Imaginacja Bursztynu — Alternatywna Rzeczywistość.
** Scena zaczerpnięta z innego opowiadania, jeśli mnie pamięć nie myli to
jest to „Harry Potter i Gwiazda Mroku”
***
Jeśli naprawdę myślicie że Draco jest troskliwy, oznacza to moją porażkę.
Młody Malfoy martwi się tylko i wyłącznie o swój tyłek, więc nie chce
doprowadzić do wypadku na oddziale. Nie liczcie że Draco już pokochał Hermionę
– Odnosi się do rozdziału 4
Zastanawiałam się czy z pierwszych czterech rozdziałów nie stworzyć
swoistego prequelu, ale zostawiam to jak jest… mam nadzieję że wam to nie
przeszkadza.
Julka… dlaczego czytałaś mi w myślach? Koncepcja taka jak jest była od
początku i nie zmieniałam jej ze względu na wasze komentarze. Dziś rozdział był
bardziej wprowadzający, w następnym będzie się działo więcej. Kto z was pamięta
słowa z początku prologu? Kojarzą wam się z czymś?
Napiszcie jak podoba wam się rozdział.
Wasza ukochana Varii.
P.S. Wiem że rozdział napisany bardzo dziecinnym stylem, ale Hermiona ma
tam kolejno 6, 8 i 11 lat... nie mogę pisać w jej imieniu bardzo dojrzałych
tekstów. Lecz spokojnie, już niedługo wrócę do mojego stylu :*
Rozdział pisany z perspektywy małej Hermiony jest dość hmm oryginalnym pomysłem :) Oczywiście nie mówię, że to coś złego, ale to przede wszystkim w Twoim stylu Varii ;)
OdpowiedzUsuńPodobało mi się, że Hermiona tak buntuje się przed nienawidzeniem mugoli. Uwielbiam te jej wewnętrzne rozterki ;)
Oczywiście czekam na rozwój sytuacji i życzę weny :)
Pozdrawiam
Arcanum Felis
w wolnej chwili zapraszam na nowości
http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com/
http://simply-irresistible-dramione.blogspot.com/
Dzięki :* Zdecydowanie nie łatwo mi pisać z perspektywy małej dziewczynki, ale myślę że podołałam. Następny rozdział mam nadzieję będzie szybko a sytuacja zacznie się niedługo rozwijać. Cieszę się że Ci się podoba, a twoje rozdziały już są w mojej przeglądarce i czekają na przeczytanie.
UsuńP.S. W twoim najnowszym tłumaczeniu masz zalinkowane tylko dwa pierwsze rozdziały a są cztery :*
Varii
Obiecałam wieczorem komentarz, więc jestem :)
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego narzekałaś, że rozdział byle jaki... Ja go pochłonęłam w chwilę! Bardzo mi się spodobał!
Podobał mi się fragment o prezentach, które dostała Hermiona od innych. Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że dali jej to, co sami chcieliby dostać - przykładowo ta miotła od Draco. To urocze, że dla niego postanowiła chociaż trochę nauczyć się latać.
Spodobał mi się także list od jej ojca. Może i krótki, ale nawet ja poczułam, że kocha Hermionę. :)
Cieszę się, że Hermiona mimo wszystko lubiła mugoli. To takie... jej. Zawsze lubiła osoby bądż stworzenia, które miały gorzej, dlatego wydawało mi się to jak najbardziej naturalne.
Rozdział był cudowny ❤ Trzymam za słowo, ze nas rozpieścisz! :D
Oczywiście życzę wiele weny i czasu!
Pozdrawiam,
Feltson
accio-love-dramione.blogspot.com
Dziękuję :*
UsuńDziękuję za dedykację!
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle bardzo zacny, jednak brakuje mi tu czegoś zabawnego. Może w następnych rozdziałach zalazłyby się jakieś śmieszne momenty?
Hej :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że dopiero teraz piszę komentarz, ale u mnie z telefonu dodanie komentarza na blogspocie graniczy z cudem... Widzę, że jesteś również na wattpadzie, także myślę, że ja chyba tam skończę jako twoja czytelniczka.
Bardzo lubię to ff, jest inspirujące i ma oryginalną fabułę, co ostatnimi czasy jest niestety rzadkością w blogosferze... I nie mogę się doczekać więcej informacji o losach Hermiony i Draco!
Czekam na next x
/Agata
Witam, przeczytałam dzisiaj wszystkie rozdziały Twojego opowiadania. Cieszy mnie, że znalazłam coś dojrzałego. Ciekawi mnie Twoja koncepcja. Pamiętam słowa z początku prologu i wiążąc je ze słowami ze snu Hermiony: ("Czy naprawdę masz odwagę zobaczyć co by było, gdybyś od zawsze znała prawdę?
OdpowiedzUsuńTak.
Czy jesteś gotowa podjąć ryzyko?
Tak.
A więc dobrze, potem będziesz miała prawo wyboru.")... mam nadzieję, że Hermiona wybra słusznie :) W końcu Harry sam nie pokona/łby Voldemorta, bez pomocy Hermiony :) Nawet marnując tyle lat z Ronem lepiej wybrać słusznie niż być "tak popapraną psychicznie czarodziejką czystej krwi" :P
P.S. Źle się czyta ten tekst pisany czcionka na zielono. Nałożony cień na czcionkę powoduje rozmycie i jest to dość rozmazane.
P.S.S Czekam na następny rozdział! :D